piątek, 28 stycznia 2011

.

28 stycznia 2011
Nicmisięniechcenie na dobre zagościło w moim tyłku i ma się świetnie. Ja trochę mniej mam się z tym świetnie, bo już mnie to zaczyna powoli męczyć, ale nie chce mi się tego zmieniać… No nic poczekamy, pożyjemy, jakoś to będzie.
A ponurość ogólną, niechęć do świata, do ludziów, do wszystkiego i smutność wszędobylską spróbuję przełamać najbliższą niedzielą. Musi się udać! Bo jak nie wtedy i TAM to GDZIE i kiedy? Nie ma innej opcji, więc byle do niedzieli…

piątek, 21 stycznia 2011

banalnie….


21 stycznia 2011
Będzie może i banalnie. Może nie odkryję Ameryki. Może napiszę coś o czym wszyscy świetnie wiedzą.

Ale napiszę, żeby móc do tego wrócić w każdej chwili. W takiej chwili kiedy o tym zapomnę. Zapomnę o tym, że właśnie takich banałów trzeba się trzymać i świat będzie przyjaźniejszy, a
życie prostsze. Bo przecież ono składa się z banałów….

Może nauczę się kiedyś nie zapominać o tym, że ważne jest dzisiaj. Nie wczoraj, na które już nie mam wpływu, a jutro jest jeszcze za zasłoną, być może bardzo bliskiej ale jednak – przyszłości.
Skupię się na chwili, spróbuję ją poczuć całą sobą i spróbować wziąć z niej to co najlepsze, a to co złe przekuć na wiedzę, doświadczenie, wysnuć wnioski i spróbować uniknąć tego w przyszłości.

Może nauczę się dostrzegać szczęście w tych małych codziennych rzeczach, na które zazwyczaj nie zwracam uwagi, które mijam obojętnie, czekając na rzeczy ważne i wielkie – na wiosnę, na wielką
miłość, na księcia na białym koniu, na lepszą pracę, na cudny domek do mieszkania, na gwiazdkę z nieba i na to, że kiedyś będę naprawdę szczęśliwa. Może podejmę wyzwanie i znajdę szczęście w tym co mam. Bo szczęście to nie stan posiadania. To podobno umiejętność patrzenia na świat, na ludzi, na to co nas otacza i próba zaakceptowania tego, że to wszystko ma całą gamę odcieni
szarości i nic nie będzie czarne albo białe. Nigdy moja praca nie będzie idealna, nie będą mnie otaczać tylko przyjaźni mi ludzie, moje małżeństwo nie będzie bajkowe, a pies idealnie wychowany.

Spróbuje nie bać się jutra, bo to przed niczym mnie nie ustrzeże, nie zapewni bezpieczeństwa, a tylko odbierze spokój.
Postaram się pamiętać o tym, że cokolwiek się zdarzy, cokolwiek mnie spotka, nieważne czy będę z tym sama czy będę z kimś, ja sobie poradzę. Sama. I spróbuję żyć przede wszystkim dla siebie, nie dla Męża, nie dla Rodziców. Żyć tym co mam teraz, nie wypatrując nerwowo tego co może nadejść. Ze zdrową dawką egoizmu zaspokajać swoje potrzeby, ale tak by nie krzywdzić ludzi wokół siebie. I
czasem stanąć na krawędzi, zachwiać się, przyjąć „cegłę na łeb” i uwierzyć, że to dla mojego dobra.

Może uda mi się zapamiętać, że życie nie jest zepsute. Że ma tylko słodko – gorzki smak. I żeby docenić tą jego słodycz należy cos czasem zwyczajnie spieprzyć. I wyciągnąć z tego odpowiednie
wnioski. Te wszystkie moje błędy, moje potknięcia, moje palące policzki łzy i szloch duszący gardło czegoś mnie nauczyły, dały mi pewna wiedzę – o świecie, o samej sobie. Cenna lekcja, choć czasem tyłek od kopniaków bolał dotkliwie, zabolało mnie jak i osoby, które zraniłam.

Banalne? Może. Tylko, że ja o tych banałach ciągle zapominam. Miotam się, gnam gdzieś na oślep i co kawałek zatrzymuję się kompletnie zdezorientowana i przestraszona.. Zapominam cieszyć się drobnostkami. Zapominam, że mam wierzyć w swoją Dobrą Gwiazdę. Że jestem Ważna, jesli nie dla kogoś to przecież dla Siebie…. I dlatego dzisiajsza notka jest banalna – żeby sobie o tym wszystkim przypomnieć i spróbować więcej o tym nie zapomnieć…..

czwartek, 20 stycznia 2011

czy ja lubię Rosjanki?


20 stycznia 2011
Otrzymałam dziś mail nastepującej treści:


Hi dear! I am for a decent
man.

As for me, I am a young Russian
girl
Do you like Russian women?

They are not just beautiful and smart, but very tolerant too.
Russian women value family and try to be with their husbands as much as
possible.

It’s time to get to know each other!
See you on marriage agency. Cheerio!

 :D Dostaję czasem maile, że mogę sobie powiekszyć penisa i że mogę sobie zwiększyc potencję i w ogóle zostać bogiem seksu. Teraz do tego dochodzą "oferty matrymonialne" :D Tylko czy ja aby jestem skromnym, przyzwoitym mężczyzną?

środa, 19 stycznia 2011

intrygujące….


19 stycznia 2011

http://www.mrowkojadywswetrach.pl/

Tyle na dziś. Bo pochałania mnie wymyślanie co też mrówkojad ma w miseczce….

sobota, 15 stycznia 2011

.

15 stycznia 2011
Zszedł śnieg i świat jest odrażającym miejscem.
Odrzuca mnie widok psich kup w ogródku i wkurza zaginięcie łopatki do ich zebrania.
Odrzucają mnie świąteczne dekoracje na domach, i zmoknięte koszmarne mikołaje, które przyczepione do sznurkowej drabinki i ze smętnie zwisającym worem wiszą na co drugiej posesji.
Odrażające jest wszystko.
Zwłaszcza te smętne mikołajowe wory….

poniedziałek, 10 stycznia 2011

.

10 stycznia 2011
Jak dawno temu Kotka Plama była chora to zrobiła kupę na środku pokoju i strasznie się rozmiauczała. To był ewidentny pokaz, że Kotu jest źle i trzeba się Kotem zająć. Trzeba było Kota zapakować w transporterek, zawieźć do weta, tulić,  uspokajać, a po powrocie do domu głaskac i przytulać, smakołykami karmić, bo wszak Kot chory i biedny. I przy końskiej dawce czułości i niewielkiej dawce kocich lekarstw Kot wracał do zdrowia.
Mam ochotę zrobić kupę w salonie u Pana Boga i miauknąć:
Halo, jestem tu, jest mi źle, jestem nieszczęśliwa. Zabierz mnie proszę do plastikowej klatki, zawieź do boskiego medyka, niech uleczy, a potem przytul mnie tylko, podrap za uchem.

Choćby teraz, zaraz.
Bo dziś, całkiem niespodziewanie, pierwsza tegoroczna cegła na łeb mi spadła, pozbawiła na moment tchu i wycisnęła palące łzy z oczu. I nie umiem dostrzec w niej nic dobrego. Może jutro tak, ale nie dziś :(

piątek, 7 stycznia 2011

z gadu gadu…


7 stycznia 2011
Dziś otrzymałam wiadomość na gg treści następującej:


3——3 :: 20:55:51 / S 18:53:57
halo jestes
3——3 :: 20:55:51 / S 18:54:24
żyjesz
3——3 :: 20:55:51 / S 18:54:28
????????
3——3 :: 20:55:51 / S 18:54:35
co ci jest?
3——3 :: 20:55:51 / S 18:54:54
pewnie napierdalasz w batka nie?

No i sama nie wiem czy odpowiedzieć na tak interesująco rozpoczętą konwersację… Z Kamilem z Jarocina… Lat 14….

środa, 5 stycznia 2011

O zaćmieniu


5 stycznia 2011
Wczoraj nad ranem śniło mi się, że gonił mnie po lesie goły facet z długim penisem. Facet był goły, penis długi i chudy, a ja sobie jak ta sarenka lekko biegłam przez las. Brakowało mi tylko czerwonego kapturka, koszyczka i piosnki wesołej na ustach. No i tak sobie biegłam i biegłam, facet z penisem długim i chudym biegł za mną, aż nagle facet wziął i się potknął o tego swoejgo penisa, a ja się obudziłam, bo zadzwonił budzik…..
A widzieliście wczoraj zaćmienie? Bo ja tak :)

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Kulinarnie nieco


3 stycznia 2011
Komentarz do mojego wpisu świątecznego:

Sten: "Zaiste ciekawie się Pani odżywia. Zupka grzybno-
rybna, toż to abstrakcja wielka, że nie wspomnę o żurku z fasolą? To
takie coś się je?"
Otóż Stenie drogi mój.
Sprawa wygląda następująco:
1. Zupka grzybno – rybna mniej więcej (sama nigdy nie robiłam, zawsze żeruje na zupce odMamy) to jest zupka, która powstaje na wywarze z łbów karpia i chyba rybich chucherek, a potem są w niej suszone/mrożone grzyby (prawdziwki i podgrzybki) i drobna kasza. Jeśli coś jeszcze to dopytam i uzupełnię. Zupka jest pyszna i Wigilia bez niej i bez karpia po żydowsku odbyć się nie może.
2. Żurek z fasolką to zaś danie, które poznałam po poznaniu Kocura. Moja teściowa toto serwuje na Wigilię. Jest to żurek, taki klasyczny, ale bez kiełbasek, boczków i tych pierdółek, ale ma za to groch jasiek i grzyby. Też szczegółów nie znam, mogę dopytać :) Ale uwierz mi, że jest to pyszne :)
To ja dopytam i jakby co przepis w pewnej Jadłodajni podrzucę :) Albo tu. Albo i tu i tu….

niedziela, 2 stycznia 2011

.

2 stycznia 2011
… dziś będzie taki wpis trochę z d…
… bo chciałam tylko sprawdzić jak nowy rok będzie wyglądał z prawej strony na liście ;)