piątek, 28 września 2018

.




- poproszę kredki Bambino
- a jakie, takie grube, trójkątne, zwykłe?
- chyba takie zwykłe poproszę
- a może dam pani takie, mamy taką nowość, 24 kolory, są najlepsze
- a czy mogę prosić Bambino?
- ale te są takie jak te Bambino tylko lepsze proszę pani!
- Mamo, a czy możemy kupić zabawkę?
- Nie Myśku, dziś nie kupujemy zabawek – smutny ryjek patrzy na mnie z wyrzutem
- a mamy takie nowości, takie kule, a w nich ukryte laleczki i takie…
- tak, chcę laleczkę!!!!!!
- … silikonowe figurki do zbierania!
- chcę zbierać figurki!
- nie Myśku, nie kupujemy dziś zabawek – warczę do ryjka, wzrokiem mordując sprzedawczynię – i poproszę jednak kredki B A M B I N O!
- naprawdę nie chce pani tych lepszych?

… a taki fajnie zaopatrzony sklep papierniczy trzeba będzie porzucić, bo nie zdzierżę baby…

sobota, 22 września 2018

o zimie poniekąd

No i koniec. Lata koniec. W nocy wiało tak, że miałam wrażenie, że zaraz zobaczę nad łóżkiem pędzące chmury, bo porwie nam dach.
Nie porwało. Ale wiatr porwał ze sobą ciepło, słońce, błękit nieba. I ..uj lato strzelił.
Teraz to już tylko zimno, zgnilizna, pleśń i polary ciepłe.
I trawa się prosi o skoszenie, ale nie ma czym, bo kosiarka w serwisie. A zima nadciąga...

czwartek, 20 września 2018

O strachu

Zjada mnie strach. Tak trudno podejmuje się decyzję za tę małą Istotę, która jest najważniejsza na świecie. Bo jeśli coś się stanie, coś pójdzie nie tak, to decyzja była tylko moja i to ja będę za to odpowiedzialna. I nie wiem czy będę w stanie z ta odpowiedzialnością się zmierzyć. 
Ona nie pierwsza i nie ostatnia, ale przecież jest najważniejsza. Jest wszystkim...
Boję się...

środa, 19 września 2018

Bo we mnie jest seks...

Plan erotyczny na wieczór.
Wziąć prysznic. W końcu nie zapomnieć użyć balsamu do ciała. Wyciągnąć z szafy koronkową bieliznę. Nie zmyć tuszu z rzęs, żeby firanki z rzęs czarnych nadały spojrzeniu trochę ostrości. Ułożyć się wygodnie w łóżku, odziana w koronki frywolne i czekać aż co poniektórzy wyjdą z pod prysznica.

Realizacja planu erotycznego na wieczór.
Wziąć prysznic.Użyć balsamu do ciała. Wyciągnąć z szafy koronkową bieliznę i ją założyć. Nie zmyć tuszu z rzęs, żeby firanki z rzęs czarnych nadały spojrzeniu trochę ostrości. Ułożyć się wygodnie w łóżku, odziana w koronki frywolne i zasnąć, a rano obudzić się wyglądając jak jenot z zapuchniętymi oczami, bo ten cholerny tusz...

Tak. Demon seksu to ja.

wtorek, 18 września 2018

.





Dobra passa ciągu złych zdarzeń trwa. To nie są katastrofy z serii „ja pierdolę, za minutę zginiemy” tylko takie małe, drobne, co odbierają impet i chęć działania.
Bo po każdej takiej malutkiej kłodzie pod nogami siadam sobie i sobie myślę „no dobra Aga, wszyscy zginiemy, ale jeszcze nie teraz. Przed chwilą tąpnęło, ale to nie Japonia, teraz będzie spokój choć na trochę, no bo ile kurwa można”. A Los złośliwiec siedzi z kieliszkiem Martini i z pobłażaniem patrzy na to moje „bo ile kurwa można”.
Można. Dużo. Często. I coraz bardziej wyrachowanie. I radź sobie.
No i radzę sobie. Jak kurwa zawsze. Tylko chyba mi średnio idzie. Bo dzisiaj rano jak weszłam do pracy to jeden z dyrektorów mnie zmierzył wzrokiem i stwierdził „Aga, Ty nie wyglądasz za dobrze, a przynajmniej tak jakbyś nie spała ani godziny”… A przecież spałam. Za mało, ale spałam. I niezbyt dobrze, bo zasypiam z nierozwiązanymi problemami dnia, który właśnie kładzie się ze mną, a budzę się z myślą co „ciekawego” przyniesie nowy dzień…

niedziela, 16 września 2018

.


Jak nie kijem to pałą.
Kiedy jeden pożar zostaje z lekka opanowany, sytuacja powoli się klaruje i wydaje się, że na moment można zaczerpnąć tchu, usiąść z ciepłym kubkiem kawy w dłoniach i przez moment nic nie musieć, Los po raz kolejny pokazuje, że to on tu jest panem sytuacji.
Kolejne rzeczy do ogarnięcia, kolejne noce nieprzespane, lodowate łapki na szyi i rozpalone gorączką małe ciało cichutko chlipiące "mamusiu". I tulę, odgarniam spocone włosy z czoła i zapewniam, że przecież wszystko będzie dobrze i panujemy nad sytuacją.
Gówno tam, a nie panujemy. Ledwo panuję nad własnym zmęczeniem, frustracją i bezsilnością, bo tyle rzeczy trzeba zrobić, w tylu miejscach być, o tylu pamiętać i tyle załatwić, że już nie ma czasu na przypilnowanie siebie. Na zrobienie badań, na wyleczenie kaszlu, na zdrowsze jedzenie, na ruch, na sen w ilości potrzebnej, a nie minimalnej.
Jestem zmęczona. Najbardziej tam, w głowie. 

czwartek, 13 września 2018

.


W porządku jest gdzieś bardzo daleko stąd*. Kolejna jesień wysysająca energię. Już nie pamiętam, że były wakacje. Krótkie, ale przez kilkanaście lat przyzwyczaiłam się już, że wakacje mają długość urlopu, a czasem nawet są krótsze. Tak naprawdę została po nich tylko opalona skóra ramion, chwilowo otulona ciepłem wełnianego szala. I kilka piegów niesfornych.

8 godzin w pracy jawi się jak wyprawa na front bez broni, bez zbroi i bez przeszkolenia bhp. A gdy dzwoni budzik jakiś kawałek mnie ginie. Ile mam takich kawałków? Starczy ich aby na najbliższe lata?

Próbuję sobie to wszystko w głowie poukładać, ale to poukładanie odkładam na potem, na jutro, na kiedyśtam. Na nigdy zapewne.

A przecież uwielbiam jesień…

*to Piotrek Adamczyk i jego „Powiem ci coś”

wtorek, 11 września 2018

O kaszlu i pewnym (nie)oczywistym związku...

Kaszlę. Tak. Stan ten utrzymuje się od jakiegoś czasu. I tak, nie za bardzo mam czas się tym zająć. Po kilku syropach i antybiotyku (!), pastylkach i płukaniu gardła jakimś paskudztwem kaszel jak wierny żołnierz trwa na posterunku. I nie jest – proszę przeczytać ze zrozumieniem – NIE JEST – to powód do besztania mnie. Bo widać jest to kaszel odporny. Na leki. I na besztanie też. Bo gdyby nie był odporny na besztanie nie kaszlałabym już nigdy do końca swojego życia. I jeszcze przez kilka lat następnego wcielenia też. Co najmniej. Bo z lekami to nigdy nic nie wiadomo.
P. mnie oszukał, oszust jeden. Powiedział, że dzisiaj będzie ciepło. I posłuchałam go. I teraz mam gęsią skórę nawet na lakierze na paznokciach. I oczywiście, że przyjechałam do fabryki w sandałach. Bo miało być ciepło.  Jutro sweter i kozaki. I majtki z golfem. I zapewne będzie dobijać temperatura do 30 stopni.
… zaczynam dostrzegać pewien związek pomiędzy kaszlem i marznięciem…