niedziela, 27 lutego 2011

obiad u teściowej


27 lutego 2011
To ja teraz życzę sobie, żeby w niedzielę za tydzień była pięęęęęęękna pogoda :D
To tak odnośnie poprzedniej notki i tego, że dziś cztery stopnie na plusie! Życzenia się spełniają? :)
A w ogóle to miało być dziś o kurze i bażancie. Na jednej z reklam pomiędzy wieżowcami lata kura. Ach jak ona lata! Na szeroko rozłożonych skrzydłach, swym kurzym wzrokiem bacznie lustruje okolice, jej piórka pewnie sobie radośnie furkotają, a ona z wdziękiem sokoła conajmniej śmiga między wieżowcami i nagłe zwroty lotu czyni. I tak jest całkiem nie jak kura w tym wdzięcznym locie. A potem ląduje na balkonie i majestatycznym krokiem znika w czeluściach mieszkania. Dumna z tej kury jestem zawsze jak ją widzę. A dziś na całkiem żywo, nieopodal domu widziałam lecącego bażanta! Ach cóż to był za bażant! Prawie tak cudny jak ta kura! Wprawdzie zabrakło mi sterowania ogonem, ale i tak był dzielny! No i z wrażenia prawie wjechałam w żywopłot….
A potem w radyju podali, że w szpitalu w pewnym mieście na C wybuchł pożar. Spowodował go najprawdopodobniej papieros. A na jakim oddziale? Na oddziale chorób płuc, a jakże! Jakoś wiadomość ta wywołała ironiczne skrzywienie warg….
A teraz oddalę się na obiad. Do teściów. Ale to tylko pretekst…. Tak naprawdę jadę odwiedzić Kota Łobuza! Ale ciiiiiii!

czwartek, 24 lutego 2011

.

24 lutego 2011
Zimo! WYPIER..LAJ!!!!!!
Powyżej uszu mam już zimy, mrozu, śniegu, płatków na rzęsach, oszronionych malowniczo drzewek!!!!
Obrzydzenie mnie ogarnia na widok ciepłych kapci, gorących herbat, kanapy z kocykiem i suchego powietrza z kaloryferów.
Dość mam tego, że jak już zdarza mi się wsiadać do samochodu jako kierowca to przymarzam do kierownicy i krew mi nie dopływa do końcówki środkowego palca lewej ręki (ale tylko kiedy prowadzę i tylko w tym jednym palcu… dziwne…).
Najchętniej piznęłabym drzwiami i wyprowadziła się do jakiejś Afryki czy innej Brazylii. Jedyne co mnie powstrzymuje to to, że tamtejsze pająki są pewnie conajmniej wielkości naszego kota i pewnie temu kotu w swej kosmatości nie ustępują.
Mrozy już tej zimy przerabialiśmy, nadmierne machanie łopatą i owszem też, poślizgi samochodowe były, a jakże, mały orzeł wywinięty w górach miał swoje pięć minut, więc tej pani, suce zimnej jednej, już DZIĘKUJEMY!!!!!

poniedziałek, 21 lutego 2011

.

21 lutego 2011
Aktualnie jestem obrażona na otaczającą rzeczywistość. Przejdzie mi jak przejdzie mróz. Tak myślę.
A w ogóle to okazuje się, że na zimnie to nie tylko penisy się kurczą…. Haczyk przy furtce też się skurczył i żeby go dociągnąć do dziurki to muszę go ciągnąć dwiema rękami. Haczyk do dziurki w słupku muszę ciągnąć, żeby nie było niedomówień, dygresję penisową skończyłam przed trzema kropkami!

sobota, 19 lutego 2011

.

19 lutego 2011
Odwiedziłam dziś na chwil kilka koleżankę moją, która jest w ciąży.
Sącząc herbatkę (Ona w ciąży, ja kierowca) pociskałyśmy pierdoły. I zeszło na temat kupek.
Ja nostalgicznie stwierdziłam, że jak lato przyjdzie to skończą się mrozy (odkrywcze, wiem) i psie kupy nie będą zamarzać i nie da się ich tak szybko i zgrabnie usunąć z ogródka jak ostaniego łikendu i będę musiała coś wymyślić. Na co M stwierdziła, że Ona wprawdzie ogródka z kupami nie ma, ale od czerwca kiedy Mała będzie już "na zewnątrz" też temat kup będzie ją dotyczył, tyle, że trochę w innej postaci…
Wymyśliłyśmy więc, że obok pralki powinna mieć małą zamrażarkę, do której powinna wrzucać brudne pieluszki, a jak zamarzną to wykruszać zawartość i dopiero wrzucać do pralki… Nowatorskie.
Jakby co to mam w kuchni nieużywanego, małego Pingwina. Znaczy się małą zamrażarkę Pingwin…..
A poza tym to jesteśmy zdrowe. Ja może troszkę kaszlę i odrobinę bardziej niż zawsze jestem niewyspana.
I szkoła mi się zaczęła. I tak o.

środa, 16 lutego 2011

Tatry na bis


16 lutego 2011
Coś spartoliłam (żeby dosadniej nie rzec, wszak Damie nie wypada, a Młodej to już zwłaszcza!) przy notce poprzedniej i normalnie wyłączyłam działanie wszystkich linków…. Usunęłam felerny wpis i oto go powtarzam.
Dianko, przepraszam, że Twój komentarz też się usunął. Żalu nie miej, napiszesz sobie inny ;)

A było to tak:

Tam słyszysz serce jak bije na mszę za wolność.

Tam wysoko nie wspinają się zaszczyty,

nie liczą się majątki tylko pewność kroków.

We właściwej hierarchii granitu i ciała,

we właściwej proporcji nieba z horyzontem,

w bezpieczeństwie zwykłego przyciągania ziemi,

nie pragnie się niczego, tylko pić ze źródła.

Na niepodległej skale jesteś tym, kim jesteś…

oczami do patrzenia,

uszami do słuchania,

ustami do milczenia…
/M. Klubowicz/

sobota, 12 lutego 2011

Horror klasy „Z”


12 lutego 2011
Dzisiaj w nocy na dworze szalał wiatr. Wiało i wyło jakby się conajmniej pół Piekła powiesiło. I wiatr ten otworzył skrzynkę z licznikiem gazowym. Drzwiczki skrzynki wraz z podmuchami wiatru tłukły o ścianę domu, co doprowadzało do szału i nie pozwalało zasnąć. Zwlekłam się z łóżka, mimo protestów Kota, że zamiast latać po nocy po ogródku mogę sobie stoppery w uszy wsadzić, i postanowiłam iśc jednak i zamknąć te cholerne drzwiczki. Wiatr wył, w całym domu ciemno, jakoś nieswojo mi się zrobiło ale w jakiejś reklamie mówili, że mam być bohaterem w swoim domu więc trudno, świetnie, zaryzykuję. Znalazłam kawałek kartonika, którym miałam zablokować zepsute drzwiczki, narzuciłam na się kurtkę, wskoczyłam w gumiaczki i… I wtedy obudził się Pies i ucieszył z niespodziewanego wyjścia na dwór. Uzbrojona w Psa i w kartonik otwieram drzwi, a tu wiatr jak nie wtragnie do środka, Pies przysiadł na zadzie, mnie zdmuchnęło kaptur z głowy. Wyszliśmy. Okazało się, że wieczorny deszcz zamienił się w śnieg, a schody pokryły się cieniuteńką warstewką lodu. Najpierw poślizgnął się Pies, zaraz potem ja, ale dzielnie udało nam się pokonać schody i ruszyliśmy na tyły domu. Wiatr wył, latały jakieś śmieci, suche liście, gałązki, kurzyło śniegiem, a drzwiczki trzaskały.
Dotarłam do drzwiczek, zablokowałam je kartonikiem, ale gdzieś mi się Pies zgubił. Wołam cichutko. Nic. Wołam głośno. Nic. No jak nic wiatr mi Psa porwał. Albo nie wiatr….. Okazało się, że nic Psa nie porwało, sikał sobie grzecznie. Pokonując podmuchy wichury, pamiętając o niebezpiecznych schodkach dotraliśmy do domu. Brrrr. Wpakowałam się do łóżka i jedyne co mi przyszło do głowy to to, że jak nic zdmuchnie mnie w tych Tatrach jak dalej będzie tak wiało…
A dziś błękitne niebo, dalej wieje niemiłosiernie, trzyma lekki mrozik i z tej okazji posprzątałam psie kupy. 4 Reklamówy tego wyszły… Mam wrażenie, że jedyne zajęcie Psa w ogródku to robienie kup….

poniedziałek, 7 lutego 2011

.

7 lutego 2011
Ot durna baba ze mnie.
Jak już nic na podłośc wszelaką nie pomaga, a płacz wisi na końcu nosa, a jedyne miejsce i jedyna pozycja która jest akceptowalna to horyzontalna na kanapie, to wtedy….
To wtedy trzeba wziąć Sapkowskiego w łapy!
I przypomnieć sobie, że "Czarodziejka zawsze działa. Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się".
Jestem na drugim tomie opowiadań.

sobota, 5 lutego 2011

.

5 lutego 2011
Loguję się na stronie Orange. Pojawia się ekran następującej treści:

Drogi Kliencie,


chcielibyśy za pomocą emaila przesyłać Ci ważne informacje dotyczące oferty np. o zbliżającym
sie końcu Twojej umowy.


Potwierdź, czy wyrażasz zgodę na taką komunikację.

Fill data
adres e-mail: ……………………..
Zgadzam się                  Nie zgadzam się

W rozumieniu art. 10 ust. 2 Ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. Dz. U. nr.144 poz. 1204 o świadczeniu
usług drogą elektroniczną na przesyłanie przez PTK Centertel sp. z o.o. informacji handlowej
dotyczącej towarów lub usług PTK Centertel sp. z o.o. za pomoca środków komunikacji elektronicznej,
w szczególności pocztą elektroniczną lub sms-em. Zgoda może być w każdej chwili wycofana.
Administratorem danych osobowych jest PTK Centertel sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie ul.
Skierniewicka 10a. Celem zbierania danych jest realizowanie akcji przesyłania drogą elektroniczną
informacji handlowych dotyczących towarów lub usług PTK Centertel sp. z o.o. Informujemy, że dane
mogą być udostępnione upoważnionym podmiotom na podstawie przepisów prawa. Informujemy, że
posiadacie Państwo prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania. Informujemy, iż nie
ma obowiązku podawania danych osobowych. Dane osobowe podajecie Państwo dobrowolnie.
Na końcu formularza mam trzy możliwości:
zamknij
przypomnij później
potwierdzam.

Zaznaczam "nie zgadzam się" i klikam "potwierdzam".
Pojawia się znów to samo na stronie z dodatkowym komunikatem:

    Wymagana zgoda nie została wyrażona

W takim razie po cholerę mi wybór "zgadzam się" "nie zgadzam się"?!?!?! Ręce opadają.

piątek, 4 lutego 2011

.

4 lutego 2011
Dupa. Nie pomogło.
Jak góry nie pomagają to widzę li tylko jedno jedyne wyjście z tego marazmu.
Więcej gór…..

P.S. niedobrze jest wiedzieć, że i Dianę życie boli :( Nie mylić z rzycią…..