wtorek, 26 lutego 2013

Bo tutaj jest jak jest…


26 lutego 2013
Ten tydzień źle się zaczął jak tylko otworzyłam wczoraj oko. Był poniedziałek, a mnie się już tak bardzo nie chciało iść do pracy jakby był piątek, a ja miałabym jeszcze w pizdu i trochę czasu do emerytury.

Potem się okazało, że nie ma chleba na śniadanie. Pasjonujący dzień w pracy pominę milczeniem.

Po południu będąc w ogrodzie byłam świadkiem jak pustułka chciała zjeść MOJEGO wróbla! Na szczęście wróbel był szybszy ociupinkę i schował się w żywopłocik, a pustułka tylko walnęła w owy i odleciała. Ale potem wróbelki miały skwaszony humor i nawet nie chciały jeść słonecznika świeżutkiego. A Pan Kot ma chorą dupkę z krwawą obwódką. Potem Pies się najadł styropianu, a jak P. wrócił wieczorem to padłam na pysk.

A dziś? A dziś to w ogóle byłoby lepiej jakby dziś nie było. Pomijam wszystko do 15, ale po 15 udało nam się rozwalić zlew, zalać kuchnię, zrobić gigantyczny burdel w kuchni, po wszystkim przegalopował pies z brudnymi łapami i cały dom jest w rzucik z psich łap. Biegał, bo myślał, że to zabawa jak przy pootwieranych drzwiach latałam do piwnicy odkręcać i zakręcać zawory z wodą, a P. testował czy nam się leje z baterii przez kran czy w miejscu niedozwolonym, wrzeszcząc gromko ZAKRĘCAJ SZYBKO.  Zajebista zabawa, zaprawdę. Syf w kuchni, łapy psie wszędzie, rozwalony zlew i syfon trzymający się na słowo honoru, a zmywarka nadal nie podłączona. Zamiast spędzić sobie leniwe, wspólne popołudnie, my walczyliśmy z syfonami, bateriami i wężami i gówno z tego wyszło. Jutro P. wyjeżdża, a ja muszę iść do pracy w mundurze, nie mam wyprasowanej koszuli i w ogóle aaarghhhh. No. Mam jeszcze szansę na utopienie się (mam zamiar się wykąpać), na porażenie prądem (mam zamiar się wydepilować) albo zatrucie się oparami lakieru (mam zamiar pomalować sobie paznokcie). No i jeszcze mogę się poparzyć, bo przecież muszę wyprasować tą pieprzoną koszulę do munduru…

poniedziałek, 18 lutego 2013

.


18 lutego 2013
Sama nie wiem co bardziej – jestem rozżalona, zła, przestraszona, zawiedziona, zdegustowana, zdezorientowana…

Chyba wszystko na raz i każde z osobna. I nie wzmaga to mojej towarzyskości. Jestem dla świata tyle tylko ile trzeba, na całą resztę ochoty nie mam, więc uprzejmie proszę dać mi spokój święty. Dziękuję. Bez odbioru do odwołania.

niedziela, 17 lutego 2013

O wykąpanym depilatorze


17 lutego 2013
Chyba od szczeniaka mam dziwne zapędy do topienia przez przypadek różnych rzeczy w toalecie… Pamiętam jak Mama zrobiła mi awanturę jak do ubikacji wpadł mi pierścionek, którego miałam nie ruszać, bo był na mnie zdecydowanie za duży.

A z takich „świeżych” utopień to pęsetka, która nie wiedzieć jakim sposobem ale wypadła mi z ręki i szerokim łukiem wylądowała w akurat nie zamkniętej toalecie. Kilka razy lądowały tam nożyczki podczas robienia sobie „fryzury intymnej”. A wczoraj… A wczoraj nic nie zapowiadało katastrofy. Wzięłam depilator, „pod nóż” poszła najpierw jedna łydka, potem fragment „bobra”, a tu nagle… depilator jest w kibelku i warczy pod wodą… Szybkie wyłączenie go z kontaktu, wyłowienie no i co teraz. P. z przekąsem stwierdził, że ja to chyba lubię, bo co rusz coś mi wpada do toalety, więc może bym sobie po prostu co jakiś czas tam gmerała, a nie wrzucała przedmioty… Cwaniak się znalazł, jak ja teraz będę taka wydepilowana tylko trochę biegać? Wymyłam depilator gorącą wodą z mydłem, wytrzepałam z niego wodę, wysuszyłam go suszarką i zrobiłam próbę. Działał! Najwyraźniej producent przewidział to, że jakieś łajzy będą urządzenie spławiać…

niedziela, 10 lutego 2013

O pajonkowym deszczu i pączkach


10 lutego 2013
BoooożeszTyMój, jaka ja jestem głupia! Obejrzałam sobie filmik o tym jak w Brazylii pewien gatunek pajonka jest pajonkiem stadnym i sobie stadami robią sieci w powietrzu i spadają i w ogóle jest ich w cholerę i trochę. Już samo zdjęcie mnie odrzuciło, ale nie, straciłam na moment czujność (zapewne przez to, że dziś zrobiłam sobie osobisty Tłusty Czwartek i objadłam się pączkiem*) i kliknęłam w to video…. Straszne, przerażające, ohydne! Nie zasnę, nie zasnę, zwłaszcza, że wczoraj się przekonałam, że w zimie pajonki nie śpią, są w trybie czuwania, ale się ruszają, bo znalazłam dwa na koszu na śmieci (tym na dworze!) i się ruszały. Niemrawo, ale jednak!  Cholera jasna…

* ja objadam się jednym pączkiem. Nienawidzę pączków, ale czasem tak mnie nachodzi takie coś, że MUSZĘ zjeść pączka. Zjadam, jestem niż obżarta i dalej nienawidzę pączków aż do kolejnego razu, kiedy MUSZĘ… dziś musiałam..

sobota, 9 lutego 2013

Facet po 40


9 lutego 2013
Jak ostatnio biegałam po sklepach meblowych to zauważyłam pewną specyficzną reakcję swoją na pewien typ mężczyzn, a także pewną zasadę u owych panów. Otóż kiedy mija mnie ubrany elegancko i schludnie mężczyzna, w wieku ok lat 40, to ja przechodząc koło niego, całkiem bezwolnie zaciągam się zapachem. I w nozdrza uderza mnie lekko wyczuwalny aromat wody toaletowej, zazwyczaj przyjemny, często intrygujący. Nigdy, przenigdy tego nie robię mijając jakichś gówniarzy, którzy często wylewają na siebie pół butelki „perfuma” albo przy jakichś niechlujach – wtedy raczej staram się na moment przestać oddychać.

Najczęściej nie zwracam uwagi na twarz, na strój, rejestruję go tylko tak ogólnie, ale na zapach zwracam uwagę zawsze. I ten mnie nie zawodzi. Fajni faceci zazwyczaj fajnie pachną :)

piątek, 8 lutego 2013

O tym, że wiosna niechybnie!


8 lutego 2013
Małe, pierzaste sierściuchy hałasują na potęgę i wykonują w krzaczkach czynności lubieżno  – rozpustno – gorszące, więc wiosna musi być gdzieś niedaleko! P. też tak uważa, bo stwierdził, że skoro pociągi ostatnio się nie spóźniają to musi być wiosna. Choć szczerze mówiąc bardziej ufam ptaszkom – kopulantom niż P., bo ostatnio to więcej w domu siedzi niż pociągami podróżuje. To jak, odgrzebywać już cieńsze sukienki i pończochy?

sobota, 2 lutego 2013

.


2 lutego 2013
Chciałabym, żebyś wyszedł z mojej głowy. Choć na dzień, choć na kilka godzin. Chciałabym móc znów przez chwilę być panią swoich myśli, skoncentrować się na głupotach, rzeczach nieistotnych, w końcu nie na tobie. Chciałabym znów móc cieszyć się byle czym i myśleć o niczym. Jesteś ze mną w ciągu dnia, mnóstwo rzeczy mi o tobie przypomina, jesteś kiedy jem, kiedy czytam, kiedy się kocham i gdy zasypiam. Jesteś pierwszą myślą z którą się budzę. Czy mógłbyś na trochę zostawić mnie samą? Proszę cię…