poniedziałek, 31 marca 2014

Przedwiośnie


31 marca 2014
Zawsze tak bardzo, bardzo czekam na wiosnę. Ale jak jest tak jak teraz – nagle robi się bardzo ciepło, słonecznie, cudnie, to ja wtedy jestem zdechła i wypluta. Boli mnie głowa, czuję się rozdrażniona, ospała i najchętniej samą siebie wystrzeliłabym w kosmos, na jakąś małą, bezludną planetę.
Zmęczona usypiałam Pannę M, cichuteńko prosząc ją by dzisiaj oszczędziła mi wieczornych ekscesów. Póki co wzięła to pod uwagę.
A dzisiaj zaszłam do fryzjera, wpadam jak zawsze w biegu i na dzień dobry słyszę:
- No wstydziłaby się pani przychodzić taka chuda tak krótko po porodzie!
:D

niedziela, 30 marca 2014

I weź tu zrozum takie małe…


30 marca 2014
Panna M wczoraj zasnęła w locie – wykąpana, najedzona wylądowała w łóżeczku i jeszcze jej dobrze kocykiem nie nakryłam jak już słodko spała. Nie minęło 40 minut jak już nie spała, o czym musiała powiadomić całą okolicę, bo wyła jakbyśmy ją przypalali. Mnie szlag trafił, przekazałam wyjca P i poszłam pod prysznic. W połowie ożywczej kąpieli przestałam słyszeć dzikie lamenty. No nic, zamordował albo stał się cud – pomyślałam, nasmarowałam się balsamem, wymyłam zęby i wyszłam z łazienki. P stoi przy regałach z Panną M na rękach, która ogląda sobie książki. Znudziło jej się leżenie, chciała pozwiedzać mieszkanie, bo tylko „spionizowana” zaprzestała ryków. Wzięłam małego wyjca, nakarmiłam, zaniosłam do łóżeczka i zasnęła. I już grzecznie spała.
Dzisiejsza zmiana czasu trochę mnie zmartwiła, bo bałam się, że pójdzie brzdąc spać bógwiekiedy, a tu…
Po kąpieli i karmieniu o 20:30 wsadziłam do łóżeczka, chwilkę sobie coś poopowiadała (aggggguuuuuu, aggrhrghgrhgrh), powierciła się i zasnęła. Nauczona ostatnimi przerwami w spaniu siedzę przy łóżeczku, czytam książkę, przeglądam Internet, a Mała śpi. Jest 22:05. Mogłam się iść wykąpać. Mogliśmy sobie z P jakiś film obejrzeć i spędzić wspólnie wieczór…Nosz kurde….
Może kiedyś będzie jakaś wieczorna reguła?
A tak poza tym to wiosna pełną gębą, mirabelka lada chwila obsypie się kwieciem, fajnie jest :)

poniedziałek, 24 marca 2014

Zły wieczór, zły!


24 marca 2014
Jak jeszcze ktoś kiedyś każe mi oddać mocz Panny M do badania to oddam mu fafnaście tysięcy woreczków do pobrania moczu u dziewczynki, kilka kubeczków „dla dorosłego”, Pannę M i wyjdę, żebym nie zabiła tego kogoś, kiedy Panna M będzie wrzeszczeć jak opętana.
Woreczki sobie można w dupę wsadzić. Dzisiaj się udało, ale… Kuźwa, nie chcę tego powtarzać.
Do tego P. dopadła jakaś wścieklizna i nie wiem komu próbuje udowodnić, że on uśpi dziecko tak samo świetnie jak ja.
I tym sposobem mamy od jakiejś półtorej godziny dzikie ryki w domu, bo Panna M broni się przed ojcowskim usypianiem jak diabeł przed kropidłem. Zwłaszcza, że Mała od kilku dni wieczorami urządza sceny, nie wiadomo czemu, chyba ot tak, dla zasady.
I siedzę i udaję, że nie słyszę. Ale już mnie świerzbi wszystko, by biec ratować dziecko z rąk ojca i nie słuchać tych ryków….
Cudny wieczór, zaprawdę.

sobota, 22 marca 2014


22 marca 2014
Bardzo, bardzo chcę już środy… Chcę, żeby się okazało, że jestem paranoiczką i histeryczką.Bardzo chcę nią być. Proszę… A Ty – Drogi Czytelniku – trzymaj kciuki, proszę!

czwartek, 20 marca 2014

Odkrywcy!


20 marca 2014
Eksplorujemy z Panną M nowe trasy spacerowe. Dzisiejsza byłaby fajna gdyby nie wsiowe burki, co nas obszczekały jakbyśmy nie wiadomo co robiły, duży ruch samochodowy, który utrudniał spokojny sen i krzywy chodnik. Ale na weekend, kiedy ruchu zbyt dużego nie będzie to trasa w sam raz. Dwa sklepy po drodze, do których wchodzi się nie po schodach (!). No i samego dreptania na ponad 1,5 godziny.
A w ogóle to wiosna proszę ja Was. Spotkałam trzy ropuchy, dwie – jedna na drugiej i jedną samotną. Jak już ropucha nosi ropucha na grzbiecie to musi być wiosna!
W poniedziałek chyba okna wymyję, bo już nie umiem udawać, że nie widzę jakie są ohydnie brudne…

sobota, 15 marca 2014

Skleroza nie boli…


15 marca 2014
… ale trzeba się najeździć.
Wczoraj byliśmy nad jeziorem poobserwować ptaki wodne, potem na obiedzie u Teściów. Cały samochód zawalony, bo w bagażniku Pies, na jednym z siedzeń Panna M w swym foteliku, obok niej upchnięty stelaż wózka plus gondola, pod siedzeniem torba z akcesoriami Małej, przy powrocie ilość tobołków się zwiększyła, no ale parę minut po 17-stej ruszamy od Teściów. Przejechaliśmy kilkaset metrów, przychodzi sms od Teściowej „zostawiłaś kurtkę”.
- zostawiłam kurtkę!
- Mam zawracać? – P. lekko przyhamował.
- Nieee, wezmę w poniedziałek, to niejedyna moja kurtka.
Jedziemy jeszcze do przychodni, do apteki, no i do domu.
- Ech, super dzień, ale cieszę się, że za kilka minut będziemy w domu! – oznajmiam P i wizualizuję sobie kubek ciepłej herbaty.
Kilkaset metrów przed skrzyżowaniem prowadzącym do domu coś mnie tknęło, nerwowo obmacuję sobie kieszenie w bojówkach i….
- yyyyy, zaraz mnie zatłuczesz – jęczę do P.
- co się stało?
- nie mamy kluczy do domu…
- no przecież Ty zamykałaś, no nie?
- noooo tak… Ale klucze zostały w kurtce, w lewej kieszeni… Bardzo mnie zatłuczesz?
- czemu mam Cię zatłuc? Jak już wrócimy to Ty robisz herbatę i tyle.
Wyrozumiały Monrz. Albo raczej świadomy tego, że nie ma się co irytować, bo moje roztrzepanie nie pierwszy i nie ostatni raz wystawiło łeb…

czwartek, 13 marca 2014

Mrrrr :)


13 marca 2014
Dzisiaj, wyprawiwszy Pannę M z Dziadkami na spacer rzuciłam się na grabie, taczki, sekatory i grabiłam, wyrywałam, cięłam, wywoziłam, a z każdym coraz bardziej bolącym mięśniem rozszerzał się mój uśmiech.
Brakowało mi tej ogrodowej „orki” w ciąży tak samo jak gorących kąpieli! Jak kilka dni temu pograbiłam trochę liścii lekko zgrzana, lekko przybrudzona i z liśćmi we włosach sapnęłam do P „o jak mi tego brakowało!” to spojrzał z pobłażaniem i lekkim obrzydzeniem…
Poza tym wiosna proszę Państwa, bo Pies upiera się, że będzie gwałcił kota. Pana Kota. A Pan Kot patrzył na niego jak P na mnie – z pobłażaniem i lekkim obrzydzeniem, po czym usiadł i zaczął sobie czyścić futerko.

środa, 12 marca 2014

W d..ę jeża i kwartał stuknął!


12 marca 2014
Spłodziłam wielgaśny tekst zainspirowany żądaniem Kury i poszedł się bujać, bo mi się przeglądarka wysypała. Powtórzyłam go, chciałam trochę mu podrasować wygląd w innym edytorze, zrobiłam ctrl+A, ale chyba zapomniałam zrobić ctrl+C, bo ctrl+V nie zadziałało, tekst przepadł..
Chwilowo nie mam siły pisać go po raz trzeci, więc tylko powiem Wam, że Panna M dziś skończyła 3 miesiące! Toż to kawał czasu! I udało jej się owinąć wokół palca panie położne w szpitalu, gdzie byłyśmy do kontroli w poradni laktacyjnej. Za to wczoraj wieczorem, podczas kąpieli najpierw zrobiła zieloną kupę na jeden ręcznik, potem obsikała drugi, następnie odmówiła posiłku i na głodniaka przespała za 3 godziny… Zuch dziewczynka, nieprawdaż? :D

niedziela, 2 marca 2014

W biegu


2 marca 2014
Koszmarne cztery dni i cztery noce. Walka o pokarm, karmienie prawie non stop, w nocy co godzinę, półtorej, zabawa z laktatorem… Powoli wychodzimy na prostą, ale jeszcze nie pora opijać sukces…
Za to rozpoczęłam wiosenne porządki w ogródku! Powyrywałam suche badylki z dwóch grządeczek (liliowce już wyłażą!), zgrabiłam z grubsza liście, posprzątałam psie kupy i upieprzyłam pędy róży, która mnie wkurza najbardziej na świecie. Wyłazi gdzież z żywopłotu i czepia się bez sensu… Giń poczwaro!