wtorek, 31 stycznia 2012

o zimie jako takiej


31 stycznia 2012
Upał nieco zelżał, nieprawdaż?
Ja rozumiem, że jest zima. Ja rozumiem, że jak jest zima to musi być zimno. Ja to wszystko świetnie rozumiem.
Ja już zdążyłam się pozachwycać błękitem nieba. Ja już zdążyłam oślepić oczęta swe szare pięknym słońcem. Ja już bardzo doceniłam lodowe, skrzące się iskierki i białe puchowe kołderki zalegające na polach. I to, że w nocy niebo jest pokryte milionami gwiazd, że nic tylko czekać aż pospadają i wyszeptać im życzenie. Że genialnie widać księżyc wraz z Wenus i Jowiszem. Ja to naprawdę wszystko doceniłam wielce.
Ale już mi to doskwierać zaczyna. No bo za – 23 stopnie rano to ja przepraszam, ale dziękuję serdecznie.
Zimno mi w kolanka, drażni mnie to, że mi rękawiczka przymarza do haczyka przy furtce i generalnie jest mi jednak trochę za zimno.
I może by tak trochę się ociepliło?
To mówiłam ja, Agulec.

P.S. Aaaaaale… Ale czekam na pana listonosza i najmiziutniejsze rękawice jakie znam! No wszak trzeba sobie jakoś radzić.

niedziela, 29 stycznia 2012

intelygentne rozmowy poranne


29 stycznia 2012
1. Jem śniadanie, paskudne dość i w ogóle marudnie mi jest. P. siedzi przed komputerem i robi przegląd muzyczny, co jakiś czas domagając się mojej aprobaty albo podrzucenia pomysłu.
Agulec (głosem płaczliwym): a w ogóle to jeszcze mi jajko spadło i majonez się zmarnował!
P. cisza
Agulec (głosem nadal płaczliwym z lekką pretensją): nie słyszysz, że mi jajko spadło?!?!
P: słyszę, że Ci jajko spadło
Agulec: i nic? Powinieneś reagować!
P: Ja? Ty powinnaś reagować, żeby Ci nie spadało
Agulec: To Ty powinieneś reagować!
P. To Twoje jajko. A poza tym nie mów z pełną buzią.

P. siedzi owinięty kocem przed komputerem
P: Popatrz, jestem faraonkiem!
Agulec: Mrówkiem?
P: Nie, takim zwykłym.
Agulec: Ale faraon nie chodził owinięty w kocyk
P: chodził. Jak mu było zimno.
Agulec: HA! Tam nigdy nie było zimno, więc nie mógł chodzić!
P: ale chodził…
Agulec: A nie mógłbyś być kimś innym?
P: Jezusem?
 … brakło mi konceptu co rzec na to.
….. mija jakiś czas….
P (wystawiając ręce spod kocyka): a jakbym był potworem, któremu ręce wyrastają z różnych miejsc?
Agulec(rozkojarzony lekko,bo zwinięty na kanapie czyta): Ale czy naprawdę musisz być kimś?
P (łypiąc na mnie żałosnym wzrokiem): ale ja bardzo chciałbym być kimś…. choćby dzisiaj….

No ja naprawdę nie wiem….

piątek, 27 stycznia 2012

Jakież to proste!


27 stycznia 2012
Pewne – nazwijmy to – niedogodności dnia codziennego, pewne uwieranie mnie tu i tam przez otaczającą mnie rzeczywistość, świadomość tego, że bywam słaba, bezsilna i bezradna oraz 100% pewność tego, że nie jestem w stanie zapanowac nad czasem i będzie on sobie płynął i płynął, a ja wyżej dupy nie podskoczę, chronią mnie przed szaleństwem.
No tak. Bo gdyby nie to wszystko plus pewnie kilka innych rzeczy to przecież oszalałabym ze szczęścia…
Jakież to k..a proste.

jak gęś z prosięciem


27 stycznia 2012
Kiedyś w grudniu:
Dzwoni telefon:
Ja: słucham
Głos: Dzień dobry, ja dzwonię w sprawie neostrady
J: tak, słucham
G: Chciałam umówić montera, który przyjedzie zamontować łącze

….. konsternacja lekka moja, bo jakieś 20 minut wcześniej w tej samej sprawie dzwonił pan i umówiłam się z nim na dzień x

J: A to coś się zmieniło w ciągu pół godziny?
G: ….. yyyy, ale co się miało zmienić?
J: No przed chwilką dzwonił do mnie od państwa pan i umówiona z nim jestem na dzień x
G: yyyy, ale to niemożliwe, bo my w tym dniu nie mamy wolnych terminów
J: no jak to skoro przed chwilą się na ten termin umówiłam i pan bardzo się ucieszył, że o tak późnej godzinie mi pasuje…
G: dziwne, bo w tym terminie to w Piekarach nie umawiamy monterów
J:…. yyyyy, chwileczkę, w jakich Piekarach?
G: mamy zlecenie zamontowania neostrady w mieszkaniu przy ulicy y 22
J: ale to chyba jakaś pomyłka, bo u mnie też macie Państwo montować łącze, ale nie w Piekarach, nie na ulicy y i nie pod numerem 22
G: …. hmmmmm….. to pani nie jest Janem Kowalskim?

Grudzień, trochę później:
przychodzi sms z telekomunikacji, że jeżeli w ciągu dwóch dni nie zwrócę routera to naliczona zostanie kara w wysokości 320 zł.
Żadnego routera nie zamawiałam, dzwonię na infolinię, odsłuchuję mnóstwo komunikatów, w końcu dopadam jakiegoś żywego człowieka po drugiej stronie.
J: tłumaczę o co mi chodzi
G: chwileczkę, już to sprawdzam
…. oczekiwanie….
G: wie pani, musiała zajść jakaś pomyłka, pani tu nie ma w umowie żadnego routera…
(TADAM! no jasne, że nie mam, bo nie zamawiałam)
J: no to się akurat zgadza, ale w takim razie dlaczego dostałam takiego smsa?
G: faktycznie to nie powinno mieć miejsca, ale niech pani zignoruje tą wiadomość, musiała zajść jakaś pomyłka.
J: no dobrze, dziękuję za informację, wesołych świąt!

Wtedy nie pomyślałam o Janie Kowalskim. A niebawem….

Grudzień, tuż po Świętach:
dzwoni telefon.
J: Tak słucham
G: dzień dobry, ja dzwonię z Telekomunikacji, chciałam potwierdzić termin przybycia montera.
J: ale jakiego montera?
G: no do podłączenia u pani neostrady
J: …. ale ja mam juz podłączoną neostradę….
G: ….. no ale przecież zgłaszane było, że nie ma łącza
J: no tak, ale monter już był, neostrada już działa….
G: no sama nie wiem, mam tu takie zgłoszenie…

…… w tym momencie coś mnie tknęło….

J: a pod jakim adresem ma byc podłączana ta neostrada?
G: Piekary Śląskie, ulica y 22….
J: a to pomyłka proszę pani, już kiedyś państwo do mnie dzwoniliście. Ktoś musiał państwu podać błędny numer telefonu i za każdym razem dodzwaniacie się państwo do mnie.
G: Czyli to nie jest numer pana Jana Kowalskiego?

Dzisiaj:
Dzwoni telefon.
J: tak słucham
G: dzień dobry, ja dzwonię z telekomunikacji w sprawie zmiany adresu
J: dzień dobry, jak to w sprawie zmiany adresu?
G: no zgłaszała pani, że nastąpi zmiana adresu pod który dostarczana jest usługa neostrady
J: niemożliwe, nic takiego nie zgłaszałam. A o jaki adres pani chodzi?
G: Piekary Śląskie, ulica y 22 ma być zmieniona na ulicę z 33…
J: a to znów jest pomyłka proszę pani, pani pewnie chciała dodzwonić sie do Jana Kolwaskiego, który najwyraźniej podpisując z państwem umowę podał zły numer telefonu i za każdym razem dzwonicie państwo do mnie.
J: a to nie jest numer pana Kowalskiego?

Poza tym dziś znów firma ubezpieczeniowa co nam hjundka ubezpiecza wezwała mnie do OSTATECZNEGO TERMINU zapłaty zaległej składki zdupywziętej i postraszyła mnie postępowaniem sądowym i egzekucją komorniczą. Już nie Krajowy Rejestr Dłużników a egzekucja. Pan windykator podał telefon. Dzwonię. Miły pan, miła ja, porozmawialiśmy sobie. Stanęło na tym, że wyślę maila z oświadczeniem, że to pomyłka i on zamknie tą sprawę.Zapytałam skąd u nich taki bałagan, na co pan odpowiedział i mnie rozbroił całkiem tak, że opadłam na fotelu bez sił i woli jakiejkolwiek.
- niech będzie pani wyrozumiała. u nas jest teraz reorganizacja i dużo ludzi niestety zostaje zwolnionych i nie zawsze zdążą wszystko przekazać swoim następcom….
No cudnie, oni mają wewnętrzny bałagan, a mnie się egzekucjami straszy….
Wysmażyłam miłemu panu windykatorowi miala i mam nadzieję, że to po raz ostatni.

Co za dzień…..

czwartek, 26 stycznia 2012

o dniu z serii JA PIER..LĘ


26 stycznia 2012
Nic nie zapowiadało tego małego pandemonium.
Dlatego też piznęłam tym wszystkim chwilowo w kąt, zrobiłam sobie małą czarną w lawendowej filiżance i mam przerwę.
Bo ja dziś robię wszystko, drukuję szkice zrębowe, drukuję szkice odnowieniowe, odbieram transfery, konwersuję z przedszkolami, robię przetarg, robię sprawozdanie, alę najśmieszniejsze jest to, że drewno sprzedaję. Pojęcia o tym zielonego nie mam, zostałam sama z tym całym majdanem i fajno jest. Czekam aż coś się w końcu koncertowo sypnie, bo to na dłuższą metę tak się nie da… Do tego prawie zabiłam leśniczego śmiechem jego własnym jak przeczytałam mu pewne wytyczne…
Wrócę do domu i się położę i niech mi ktoś w tym przeszkodzi. W nosie mam obiad i pierdyliard spraw ważnych. Będę leżeć i nic nie robić.
W tym wszystkim co się od jakiegoś czasu dzieje na siłę szukam jakichś pozytywów, ale jakoś nie umiem żadnego wynaleźć.
Choć jeden właśnie wymyśliłam – od 1 lutego będę bardziej mobilna popołudniami… Zawsze to coś…

poniedziałek, 23 stycznia 2012

.

.
23 stycznia 2012
Idę przez ośnieżone pola, a zmarznięty śnieg chrupie po moimi stopami. Odgłos kruszonego butami śniegu brzmi jakoś nieprzyjemnie.
… jakbym deptała po swoich połamanych marzeniach…

niedziela, 22 stycznia 2012

ludzie listy piszą…


22 stycznia 2012
Wchodzę na takie rzadko uzywane konto pocztowe, a tam czekaja na mnie maile. Najbardziej podoba mi się mój teodor. Nie wiem czemu mam czytać o zmarszczkach i czemu u licha mam chudnąć jakbym chciała przytyć. Oprócz tego pierdyliony ofert kredytów hipotecznych, jedno wydłużanie penisa i dwie oferty interesu z Ukrainkami. Jak dla mnie bomba. Poniżej kilka przykładów…

 
Wólczanka Online
 

Zestawy prezentowe Wólczanka już od 129,90 zł!
 
twoj.teodor
 

Wybierz mnie!
 
bartek.janowski
 

Wow! To naprawdę Twoja fotka??
zatrzymajpiekno
 

Skąd się biorą zmarszczki?
Produkt Odchudzający
 

Pozwoli Ci pozbyć się tylu kilogramów, ilu chcesz!
Justyna z Philips Polska
 

Rewolucja w prasowaniu. Uwolnij się od regulacji temperatury!

piątek, 20 stycznia 2012

o tym jak prawie zginęłam!


20 stycznia 2012
Chcę juz wiosny! Teraz! Zaraz! JUŻ!
Odśnieżam sobie chodniczek koło schodków do domku, tak?
Śnieżek sobie cichutko pada, tak?
A tu nagle jak nie łupnie, jak nie huknie…
Spadł na mnie śnieg z daszku. Bolało.
Na szczęscie skończyło się na śniegu wszędzie i dużym, naprawdę dużym strachu. Moim i psa, który sobie grzecznie strugał patyczek nieopodal.
Teraz jak to piszę zjechała cała jedna połać tuż za oknem pokoju……
Nieee, zaciągam rolety, nie chcę na to patrzeć….

czwartek, 19 stycznia 2012

o słowach


19 stycznia 2012
Słowo to potęga.
Słowami można ślicznie zaczarować rzeczywistość. Słowami można zadać ból większy niż najostrzejszym nożem.
Od kilku dni wczytuję się zachłannie w pewne teksty, wyciskam je jak soczyste pomarańcze, aż do ostaniej kropelki. I chcę coraz więcej. Jak zaczarowana, urzeczona, chciałabym  żeby ten przyjemny stan trwał i trwał….

czwartek, 12 stycznia 2012

… bo przykrości to zwierzęta stadne…


12 stycznia 2012
… mówiłam to już nie raz i powtórzę znów :(
Jadę poszukać sensu tego wszystkiego w góry. Zmęczyć się, pomyśleć, pobyć chwilę z Dronką i sama ze sobą, zostawić na chwilę to wszystko co boli, co mnie przerasta, wobec czego jestem bezradna.
Tam będzie śnieg, będą góry, będzie ból mięśni, ostrożność a jednocześnie pewność kroków, mroźne powietrze w nozdrzach i jasność myśli.
Tam można w spokoju powadzić się z Losem i ze sobą.
I spróbować zatęsknić.

… musi się udać. Musi. Bo inaczej naprawdę będzie źle….

sobota, 7 stycznia 2012

Świeci!


7 stycznia 2012
Świeci słońce!
Wracałam ze szkoły mojej, a słońce zaglądało przez szybę do wnętrza hjundka. Świat od razu nabrał lepszego koloru, smaku, zapachu.
I bardzo, bardzo chciałabym, żeby Pogoda dobra była przez najbliższy tydzień. Albo dopiero od piątku, jak kto woli.
Prrroszę!
Bo i tak mam problem ze zorganizowaniem pierdyliarda rzeczy, więc jakby Pogoda była łaskawa to ja wdzięczna bym była niezwykle.
Pani Pogodo, prrroszę!
Idę na dwór łapać promyki!

piątek, 6 stycznia 2012

motto na dzisiaj


6 stycznia 2012
Istnieją trzy strony każdej kwestii: twój punkt widzenia, jego punkt widzenia i – do diabła z tym wszystkim. E. M. Forster

…. wszystkie kwestie ostatnimi czasy mają tylko tą trzecią stronę….
… niech mnie ktoś zastrzeli…

poniedziałek, 2 stycznia 2012

kiedy boli…


2 stycznia 2012
Powrót do pracy bolał. Co widac było, bo oba szefy moje plus kilka innych osób pytało co ja taka zmarnowana jestem i ponurym wzrokiem strzelam.
Bo powrót do wstawania "na budzik" zabolał. Przymus wdrożenia się w stado liczb zabolał. Bo świadomośc uciekającego dnia zabolała.
Dziś boli mnie wszystko. Głównie dusza.

niedziela, 1 stycznia 2012

no i mamy 2012


1 stycznia 2012
Dzień dobry wszystkim Podglądaczom w Nowym Roku :)
Tak sobie siedzę i się zastanawiam nad tym, że w tym roku ma byc koniec świata. To juz nie pierwszy koniec jaki pamiętam, ale tak mam nadzieję, że nie przyjdzie dziś, bo strasznie rozmemlana jestem. Głowa mnie lekko boli od wczorajszego wina, oczęta mam jakieś takie niewyraźne, a włos zwichrzony. Snuję się po domu i nie bardzo wiem co mam ze soba począć.
Jest jeszcze szansa, że może ten koniec świata to te jakieś "miszczostwa" w piłce nożnej co to mają u nas się odbywać. Bo ani dróg ani piłkarzy…. Dla niektórych to pewnie koniec świata będzie. A ja się wtedy spokojnie napiję herbaty.