czwartek, 31 stycznia 2013

O obietnicach fałszywych


31 stycznia 2013
Przytulam policzek do okiennej szyby. Słońce pieści ciepłym dotykiem skórę spragnioną promyków. Z dachu ciurkiem spływa woda, która jeszcze dwa dni temu była grubą, śniegową pierzynką. Wróble i sikory robią rwetes jakby nie wiadomo co się działo przy karmniku. W ich radosnych okrzykach słychać głownie jedno – WIOSNA. Zamykam oczy, wsłuchuję się w ptasie ćwierki, wtulam twarz w ciepłą szybę jak w pierś kochanka, chcąc tą chwilę zatrzymać jak najdłużej się da. Bo przecież to wcale nie wiosna. Koniec stycznia dopiero. Na pewno tak nie zostanie. Wróci zima, wróci mróz, wróci śnieg i ciężkie, ołowiane chmury. Dzisiejszy dzień to tylko taka obietnica tego co będzie, owszem, ale dopiero za jakieś 1,5 miesiąca. Nienawidzę fałszu, zarówno w ludziach jak i w obietnicach. Ale dziś, siedząc na parapecie, całą sobą chłonę te ciepłe promyki, jakby specjalnie do mnie wysłane. Wysłane by ogrzać zmarzniętą duszę. Bo ciało mam rozgrzane, wbrew zimie, wbrew wszystkiemu…

środa, 30 stycznia 2013


30 stycznia 2013
Bardzo potrzebowałam takiego resetu. Powolnego rozbudzania się, nieśpiesznego śniadania, wylegiwania się na kanapie… Zamiast się tym cieszyć i zanurzać się w tym po sam czubek rozczochranej głowy ja myślę ile takich dni mi zostało… Za mało, zdecydowanie za mało…

Za oknem odwilż, niedawny biały śnieg płynie. Jak czas, który leniwie przepływa mi między ciepłymi opuszkami palców…

sobota, 26 stycznia 2013

Blog Roku jakiegośtam


26 stycznia 2013
Odkąd ktośtam gdzieśtam ogłosił konkurs na blog roku uaktywnili się komentatorzy. Wpada z ulicy, napisze coś pod ostatnim wpisem i zaprasza na swój blog, żebym wpadła, ślad zostawiła, a na końcu wkleja tekścik, że bierze udział w konkursie i będzie jej miło jeśli zagłosuję i wyślę esemesa o treści jakiejśtam.

Od razu takie komentarze lecą do spamu, bo nie są niczym innym tylko śmieciem.

Tak, jestem rozdrażniona i irytuje mnie wszystko.

czwartek, 24 stycznia 2013

Szkolenie behape


24 stycznia 2013
Czas: Dzisiaj
Miejsce: Fabryka
Akcja: Pokaz jak wykonać masaż serca.
Aktorzy: Pani prowadząca szkolenie, fantom, Ja, Kolega, reszta uczestników szkolenia.
Kolega (do mnie, szeptem): Mogę spróbować?
Ja: Na fantomie?
K: Nie, no na tobie
J: Yyyy, ale przecież zrobisz mi krzywdę, żebra mi połamiesz, poza tym to chyba nie wolno na żywym
K: To jak będzie Cię już bolało to mi powiesz
J: ?!?!?!?
K: No ustalimy takie słowo – klucz, ty je powiesz, a ja wtedy przestanę. No zgódź się zgódź, fajnie będzie!

Kurtyna.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

.

.
21 stycznia 2013
Jutro oczyszczam z rdzy tą podkowę co ją w ogrodzie znalazłam. Niech zawiśnie, niech się udławię w końcu tym szczęściem, które mi przyniesie… Za długo z tym zwlekałam, zdecydowanie za długo…

czwartek, 17 stycznia 2013

Apel taki z pytaniem retorycznym w tle


17 stycznia 2013
Czy ktoś mógłby już zabrać śnieg, mróz, zimę? Jak to jeszcze trochę potrwa to będę się bała wychodzić z domu, ze strachu przed ptakami. Ja nie wiem, ale w tym roku jedzą oszałamiające ilości ptasiego żarcia. Wieczorem wsypię, rano wychodzę, a karmnik pusty. Kulki i tłuszczowe piramidki znikają jeszcze nim zdążę odejść od miejsca wywieszenia… Mam wrażenie, że wychodząc z domu, usłyszę od strony żywopłotu ciche bekanie zamiast świergotu, Będą bekać z przeżarcia, albo jeszcze jakieś gorsze rzeczy robić…

Poza tym podobno katar zatyka zatoki, a jak się katar kończy to trzeba te zatoki oczyścić poprzez gromkie smarkanie. Ja tam anatomem nie jestem, ale mam wrażenie, że moje zatoki połączyły się z jakimś innym przewodem, bo ja nie mam aż tak wielkiej głowy, żeby zmieścić to wszystko czego się pozbywam przez nos… Mam wrażenie, że przy tych ilościach materiał ten pochodzi gdzieś z dupy przynajmniej…

I czy dom nie mógłby sam siebie utrzymać w porządku? Muszę mu w tym pomagać?

Qrwa mać?

poniedziałek, 14 stycznia 2013

.

.
14 stycznia 2013
Pytasz co się stało? Nic się nie stało. A to, że siedzę i przełykam łzy to nic. Łzy wściekłości zaprawione łzami bezradności mają gorzki smak, ale łatwiej jest je przełknąć niż dopuścić by paliły w policzki.

Mówisz, zmień to co doprowadza Cię do łez. Naprawdę myślisz, że nie zmieniłabym? Może nie jestem najodważniejsza, ale już mnóstwo razy stawałam na krawędzi, mówiąc sobie, że teraz to już koniec, granica, której nie jestem w stanie naciągnąć, przesunąć, zniszczyć. Ale teraz nawet nie próbuję nic przy tej cienkiej, czerwonej linii majstrować. Bo teraz mam całkiem inny priorytet. Inne marzenie. Inne pragnienie. I to przez nie muszę zagryźć zęby i łykać gorzką, łzawą pigułkę, bo uważam, że warto. Nikt za mnie tego nie zrobi, Ty też nie.

Więc bądź uprzejmy schować swoje rady, bo akurat teraz nie są mi do niczego potrzebne, a sprawiają, że robię się agresywna. Jeśli chcesz być pomocny, chcesz być Przyjacielem to się zwyczajnie zamknij i tylko ze mną bądź. Dla Ciebie niewiele, dla mnie ważne szalenie…

sobota, 12 stycznia 2013

Zima jest bez sensu


12 stycznia 2013
Śnieg wali jak głupi, a mój garaż jest cudnie odśnieżony. Chyba mam ochotę na jakąś drakę niewielką, bo oczekuję na pług, który zasypie mi to co sobie odśnieżyłam, a wtedy ja… A wtedy wyciągnę zdjęcia tego co sama odśnieżyłam i zrobię awanturę. No. Tak swoją drogą jak pług nie przyjedzie to raczej się wcale i nigdzie nie wydostanę… Pod garażem pięknie odśnieżone, ale do drogi kilkaset metrów, a tam przybywa cały czas tego białego gówna.

Choć w sumie średnio mnie to martwi. Z dnia na dzień zamiast coraz lepiej ja czuję się coraz gorzej i chyba na zwykłym katarze się to nie skończy. Więc pewnie będę płaszczyć tyłek na kanapie, pod kocem, smarkając gromko i kaszląc tak, że aż dziwne, że na obiad był makaron a nie płucka… Jutro mają przyjechać, na szczęście, rodziciele moi i obiecali zrobić zakupy, więc w zasadzie nie będę musiała nigdzie wychodzić. Może i dobrze, bo wyglądam straszliwie – oczy zapuchnięte, opryszczka – gigant, nos poocierany, usta popękane (na ch.. mi te wszystkie balsamy skoro nic nie dają?!?!?)… Jakbyście znali kogoś kto kręci horror i szuka potworów, a do tego nieźle płaci to proszę o info, gażą możemy się podzielić.

czwartek, 10 stycznia 2013

o tym, że nie jest dobrze


10 stycznia 2013
Jestem na najlepszej drodze do tego, żeby w lodówce mieszkało samo światło…

Pogrzeb mnie rozłożył. Mentalnie uspokoił, pogrzeby zawsze tak na mnie działają, pozostaje po nich nostalgia i wrażenie, że mimo wszystko udało się pożegnać… Za to pozostawił po sobie katar, gorączkę i ogólną zdechlakowatość.

Wczorajsze popołudnie spędziłam na kanapie, śpiąc, aktywność moja polegała na tym, że o 20 udałam się pod gorący prysznic i zmieniłam kanapę na łóżko.

Dziś wykazałam się większym heroizmem, bo nawet odśnieżyłam garaż i zrobiłam porządek w lodówce. Finał jest taki, że boli mnie grzbiet i nie mam co jeść. Gdyby nie to, że trzeba odebrać P. z dworca już dawno siedziałabym w łóżku z książką, gorącą herbatą i zapasem chusteczek..

Nie tak miały wyglądać te ostatnie dwa dni, nie tak…

piątek, 4 stycznia 2013

[*]


4 stycznia 2013
Najwyraźniej kiepsko sobie radzę ze śmiercią osób mi bliskich. Nie najbliższych, ale z jakichś powodów bliskich.

Można kogoś spotkać tylko raz, a wiadomość o tym, że odszedł, jest jak cios w splot słoneczny. Od wczoraj trudno mi w to uwierzyć.

Dziś, siedząc w pracy, w radiu usłyszałam „Naiwne pytania” Dżemu, a łzy same popłynęły…

Żegnaj Przyjacielu, ja muszę nauczyć się jak oswoić tę pustkę, której nagle wokół tak dużo…