19 lipca 2011
Mam wrażenie, że na żółtej, z letka już wyblakłej, tabliczce, wiszącej na furtce,
zamiast napisu „UWAGA ZŁY PIES” i sylwetki przyczajonego owczarka niemieckiego
(tak, wiem mam całkiem nieprzyczajonego goldena, a jedyne złe w tym domu to ja)
wszelkie okolicznie wywalane psy widzą napis „TAK, TAK BIEDNY, WYRZUCONY
PIESKU, WEJDŹ W NASZE PROGI, A MY CIĘ NAKARMIMY I KOCHAĆ BĘDZIEMY I NIE
OPUŚCIMY JUŻ NIGDY”…
W każdym bądź razie zwiększyło nam się stado domowe o suczkę rasy miks. Jakieś
dwa miesiące temu znów jakiś dupek wywalił psa, który był tak przerażony jak
widział człowieka, że podkulony ogon wychodził mu pod gardłem. Ale chyba
koczowanie w krzakach i życie bez ludzi mu zbrzydło i przeniósł się bliżej
domów. Oczywiście do naszego ogródka, bo mamy bramę z dużą szparą. No i jest
sobie w ogródku. Na początku tylko był i pozwalał się karmić, teraz jesteśmy już
zaprzyjaźnieni na śmierć i życie, tylko ja i Kocur dostąpiliśmy zaszczytu
głaskania psa. Dom dla psa już się znalazł, ale jest problem bo psa nikt inny
oprócz nas dotknąć nie może. rozpoczynamy kolejny etap kuszenia zwierza, czyli
wizyty przyszłej właścicielki uzbrojonej w pachnący kabanos….
Wczoraj wieczorek siedząc w ogródku w pewnym momencie miałam wrażenie, że zwariowałam,
bo miałam trzy psy, z czego jeden był zajęty żebraniem o kawałek sernika, drugi
próbował wąchać pierwszego pod ogonem, czego pierwszy sobie nie życzył,
próbując jednocześnie żebrać i uciekać, a trzeci Pablusem zwany próbował
gwałcić drugiego, który mu się wymykał goniąc żebrająco – uciekającą suczkę…. I
to wszystko na moim małym ganku na którym były rozłożone dwa leżaki i stał stół….
A czy ja już mówiłam, że oddałam telewizor za 20 świeżych jaj prosto od kury? No
i tak o.