wtorek, 25 września 2012

O korniszonie


25 września 2012
Czuję się, jakby ktoś przewiercał mi mózg. Mam dyżur, a za drzwiami ekipa elektryków robi remont w budynku. Kują ściany, wiercą dziury. Jednocześnie pracują ze dwie wiertarki, jeden jakiś młot i paru panów tłucze się młotkami… Po ośmiu godzinach spędzonych w pracy, po 3,5 godziny spędzonych przy dźwiękach wiertarek udarowych wrócę do domu i chyba kogoś zabiję.

Bo na razie mam ochotę przed tym wszystkim wczołgać się pod łóżko i udawać, że mnie nie ma.

No i do tego drzewa są zjadane przez korniszony, jak mnie dziś poinformował rezolutny 4-latek… No i bądź tu zdrowym na umyśle….

niedziela, 23 września 2012

.

.
23 września 2012
Chłodnymi dłońmi oswajam tęsknotę.

Oprócz dłoni mam także zimny nos. To dziwne, wiesz? Zawsze jak tęsknię, jak jestem niespokojna, zdenerwowana albo czegoś się boję mam zimny nos.

U psa chłodny i wilgotny nosek to oznaka tego, że u niego wszystko dobrze, że jest zdrowy i zadowolony z życia.

A u mnie? A u mnie niekoniecznie. W jakimś sensie jestem chora. Chora z tęsknoty, mimo tego, że ciągle jesteś obok… Choroba jest lekka, to zwykły katar. Spróbuję go zaleczyć przez najbliższe 7 dni. Żeby nie zdążył przekształcić się w coś poważniejszego. Bo wtedy nie będzie miał kto okryć mi stóp kocem i wsunąć w dłonie kubka z parującą herbatą…

sobota, 22 września 2012

Dzień dobry, nazywam się Jesień, od dziś ja tu rządzę…


22 września 2012
No i proszę. Już jest. Powitała mnie dzisiaj rano chłodem, wyzierającym z każdego źdźbła trawy. Ale oswoiłam chłodne powitanie przyjaznym szumem włączonych kaloryferów.

Nie dała za wygraną i pokazał się deszcz. Najpierw delikatna mżawka, potem zwykła ulewa. Smagana zimnym wiatrem i lodowatymi kroplami schroniłam się przed nią w domu, gdzie kaloryfery nadal mruczały cichuteńko swoją ciepłą melodię, a ja dodatkowo ogrzałam dłonie o kubek pełen pachnącej, zielonej herbaty.

A teraz? A teraz Jesień zawadiacko uśmiecha się do mnie słońcem i macha złotymi liśćmi czereśni. Speszone kaloryfery zamilkły i cichutko sobie stygną, zawstydzone tym, że nie potrafią konkurować z ciepłymi promieniami słońca. Jednak przewrotna dama z tej Jesieni, bo jak na moment wystawiłam nos za próg to dostałam zimnego pstryczka od jej kolegi, Wiatru.

Ale wierzę w to, że jeszcze czeka mnie piękna, rozbuchana kolorami, odziana w złoto i purpurę polska złota jesień. A dziś to tylko taki pokaz sił i tego na co ją stać…

czwartek, 20 września 2012

znalazłam szczęście!


20 września 2012
Trzy dni bez Internetu – bo znów ukradli kable – wchodzę po tej przymusowej abstynencji, a tam Internet huczy od tego, że księdzu dzieci lizały kolana… Dziwny jest ten świat, skończyłam tą informację na przeczytaniu samych nagłówków, bo jakoś mnie to zniesmaczyło. Nie wnikam w zabawy kleru, kiedy nie jest zajęty odprawianiem mszy, ale lizać kolana? Księdzu? W sensie, że mężczyźnie… Przecież facet zazwyczaj ma owłosione kolana… Futro między zębami? Pfuj. Czasem jakby lepiej jest bez Internetu.

No ale ja tu o księdzu i jego kolanach, a przecież ja chciałam rzec, że znalazłam szczęście w ogródku! Szczęście jest pod postacią zardzewiałej podkowy! No a przecie nie od dziś i nie od wczoraj wiadomo, że znalezienie podkowy szczęście przynosi. Więc przyniosłam do domu owo szczęście zardzewiałe i muszę je odczyścić z brudu i rdzy, niech mnie to szczęście oślepi. Teściowa zasugerowała, że jak głębiej pokopie o i koń zapewne się znajdzie w moim magicznym ogrodzie pełnym skarbów no i się posypał worek z pomysłami. Że oprócz konia to pewnie i siodło, a nawet jeździec, rycerz w lśniącej zbroi (no zardzewiałej, ale jak się oczyści…) albo wóz drabiniasty, albo drugi koń… Na szczęście leniwa jestem i kopać mi się nie chce, poprzestanę na podkowie.

… zawsze myślałam, że znajdywanie podkowy przydarza się innym, a tu proszę, siedź cicho a podkowa cię znajdzie!

poniedziałek, 17 września 2012

Ładne :)


17 września 2012
„Słuchaj. Posłuchaj mnie.Nakłoń ucho, obejmij mnie swoją uwagą. Bądź czuły na melodię mojego głosu. Czy wiesz, że jest taki gatunek ptaków, zięby afrykańskie, które śpiewają coraz ciszej, po to by słuchano ich coraz uważniej? Gdy w siedzącym na drzewie stadzie jeden z ptaków zaczyna swój koncert, milknie ogólny gwar i wszyscy członkowie ziębiej społeczności zaczynają słuchać. Solista śpiewa coraz piękniej i coraz ciszej, więc pozostałe ptaki podatują bliżej i w napięciu przekrzywiają łebki w prawo. Ponoć, jak twierdzą uczeni, od prawej strony lepiej słychać… Pieśń jest coraz słabsza, a zarazem działa coraz silniej, bo wokół – bardzo już blisko – siedzą słuchacze. Wreszcie śpiewak śpiewa szeptem, a zasłuchane ptasie grono już prawie dotyka łebkami jego dzioba, by nie uronić ani nuty… O czym tak śpiewak śpiewa, co opowiada przez kwadrans i dłużej, nie wiadomo. Ale widać, że te zięby kochają swojego artystę, a on swoją sztuką potrafi je przy sobie zatrzymać. A ja? Zatrzymam cię? Nie znudzę? Nachyl się proszę, coś ci opowiem…”
Anna Janko „Pasja według św. Hanki”, Wydawnictwo Literackie, 2012, str. 142-143.

środa, 12 września 2012

Bo mnie szkoda jest lata…


12 września 2012
Jeszcze niby nic. Słońce grzeje mocno, pieści ramiona i sprawia, że muszę mrużyć oczy. Ale jednak na nosie i wokół szyi oplatają się cieniutkie niteczki babiego lata. Zniecierpliwionym ruchem odganiam je od siebie, jakbym chciała tym ruchem odgonić nadchodzącą Jesień, zatrzymać ją w pół kroku i na jeszcze trochę zatrzymać Lato.

Lato, które rozgrzewa ciało, sprawia, że rano bardziej chce się wstać, że ma się ochotę założyć zwiewną sukienkę i leciutkie sandałki i obdarzyć zniewalającym uśmiechem napotkanych ludzi. Lato, które karmi nas dojrzałymi pomidorami, które ma smak soczystych malin i słodkich truskawek, z których sok beztrosko spływa po brodzie, po szyi i ciekawsko zagląda pomiędzy piersi. Lato, które potrafi rozgrzaną słońcem skórę nagle skropić gwałtowną ulewą, by zaraz znów pokazać swe słoneczne oblicze.

Jesień też lubię. Ale ta najbliższa zapowiada się inaczej, niekoniecznie dobrze. Dlatego chciałabym zatrzymać Lato na dłużej. A razem z Latem zatrzymać P. Nim mi go Jesień zabierze. Nim przyjdą długie i samotne wieczory….

poniedziałek, 10 września 2012

wtorek, 4 września 2012

Gdy tęsknota ma kolor goryczek


4 września 2012
Jeszcze chwila. Noc. Kilka godzin dnia. I będę tam. Zachłysnę się świeżym powietrzem. I spróbuję okiełznać swój strach.

Już za niedługo…

niedziela, 2 września 2012

Gubię się…


2 września 2012
Czy można na coś czekać jednocześnie pragnąc by to nie nadeszło? Powoli czuję, że wariuję. Przecież nie można chcieć czegoś co jednocześnie przeraża. Ostatnich kilka dni było naznaczone moim miotaniem się pomiędzy kiełkującą nadzieją, a dziką paniką. Podczas porannego mycia zębów udawało mi się uśmiechać do swojego lustrzanego, rozczochranego odbicia, by za moment spoglądać w rozszerzone strachem źrenice. Moment otrzymania jest jednocześnie momentem odebrania. W jednym momencie cichutko wzdycham z ulgą, by zaraz z trudem złapać oddech w poczuciu straszliwego żalu… Od dwóch dni barykaduję się przed całym światem za otwartą książką, owinięta w kocykowy kokon. Spędzam dzień wśród setek ludzi, uśmiecham się do nich. Nieszczerze. Bo wiem, że uśmiechnięte mam tylko usta. Uśmiech nie dosięga oczu.

sobota, 1 września 2012

o tym, że…


1 września 2012
Złota jesień zrobiła sobie wakacje i przysłała swoją starszą siostrę, jesień słotawą. Ołowiane chmury wiszą na niebie, ciężkie i kapiące od nagromadzonej wilgoci. Wilgoć i chłód wdziera się przez rozszczelnione okna, a ja odwróciłam się do okna plecami, żeby nie widzieć coraz większej ilości żółtych liści na czereśni.

Zwinięta w kłębek na kanapie, trochę piszę, trochę czytam, trochę myślę, trochę drzemię. Przykryta ciepłym kocem, spod zmrużonych powiek obserwuję potajemnie P., który krząta się po pokoju. Przechodząc koło kanapy delikatnie otula kocem moje wystające spod niego stopy i delikatnie dłonią głaszcze moje kolano. Z ustami wtulonymi w koc uśmiecham się sama do siebie. W tym geście doszukuję się słów niewypowiedzianych. Słów, które od bardzo dawno nie padły. Słów za którymi czasami bardzo tęsknię. Ale dzisiaj nie. Jest mi dobrze. Ciepło, spokojnie, bezpiecznie. W tle cicho gra Iron Maiden, słyszę jak P. cichutko stuka w klawisze laptopa, a tuż przy kanapie przez sen posapuje pies.