4 czerwca 2014
Pogoda dziś była sprzyjająca, więc wcisnęłam Pannie M na łebek czapeczkę, nasmarowałam pyszczek kremem, wyciągnęłam wózek i w towarzystwie żaby grzechotki i zwierzątek na sznureczku ruszyłyśmy na spacer. Ostatnie nasze spacery ograniczały się do krążenia niedaleko domu, bo przynajmniej było cicho i mogłam w spokoju słuchać audiobooków, kiedy Panna M zażywała odświeżającej drzemki, śpiąc słodko w jeżdżącym wózku. I nie wiem co mnie dziś podkusiło żeby wybrać się na jedną z pobliskich ulic, dość spokojną, więc w sam raz na spacer.
Zazwyczaj nigdy nikogo tam nie spotykałyśmy, czasami pojedyncze osoby. Aż do dzisiaj. Dzisiaj zaraz na początku pojawiła się pani z wózkiem i zapytała czy może się dołączyć, bo jedziemy w tę samą stronę (wprawdzie jak ją spotkałam to jechała w przeciwną, ale chciała zawracać). Nie bardzo mi to było w smak, bo się nastawiłam na dalszy ciąg książki, no ale nie chciałam być niekulturalna i się zgodziłam. Pani okazała się babcią rezydenta niebieskiego wózka, 5-cio miesięcznego Kacperka. Po wypytaniu (ja nie musiałam o nic pytać, o wszystkim pani babcia mnie poinformowała) mnie o płeć i wiek mojej „zawartości” wózka zapytała niespodziewanie o pieluchy, jakich używamy. Zgodnie z prawdą mówię jej, że teraz kupuję pieluchy w Biedronce, bo mi tak najwygodniej, a nie są złe. - No niech pani nie mówi! – zaprotestowała – Nasz Kacperek ma tylko i wyłącznie Pampersy, one są najlepsze na rynku, są też pewnie najdroższe, ale na dziecku nie można oszczędzać! Nie odważyłabym się założyć mu innej pieluchy, przecież nie wiadomo co dają do tych najtańszych! … Tak sobie pomyślałam, że skoro Pannie M tyłka nie wyżerają i zatrzymują to co zatrzymywać powinny to skoro to i tak są przesrane pieniądze , to po kiego mam przepłacać. Ale ugryzłam się w język i słuchałam dalej.
- W ogóle to córka kupuje Kacperkowi tylko markowe ubranka, no bo tylko takie są z najlepszych materiałów, pościel Kacperek ma sprowadzoną z Francji, taka wie pani, antyalergiczna, mięciutka. No śpi cudownie, calutką noc już przesypia, no chodzi spać o 23 i budzi się ok 5-6, ale bardzo ładnie śpi. A córka? No Panna M idzie spać o 20, a wstaje najczęściej o 9, tylko w nocy ją karmię. - No niemożliwe, tak wcześnie chodzi spać i tak późno wstaje? Oj, tylko pewnie tak pani mówi, pewnie spać w nocy nie daje!… Już mam jej powiedzieć, że tak oczywiście, tylko się głupio chwalę, Panna M to upiorne dziecko, odkąd ją mam nieprzespałam każdej nocy więcej niż 2 godziny, ale nie daje mi dojść do słowa i opowiada dalej. – A daje pani już córce dorosłe jedzenie? Nie?!?!?! Cały czas tylko na mleku?!?!?! No, uległa pani tej nowej, zgubnej modzie! Moja córka, wie pani, rodziła w najlepszej na Śląsku prywatnej klinice, miała swój apartament, lekarza, położną i zapewnione wszelkie udogodnienia. Kacperek ma teraz też takiego pediatrę prywatnego, ale powiem pani, że nie jestem z niego zadowolona. Córka bardzo, a ja nie. Bo on właśnie doradzał córce, żeby karmiła Kacperka piersią do końca 6 miesiąca, jak pani. Ale na szczęście udało mi się ją przekonać, że jak tylko Kacperek skończył 3 miesiące to od razu kaszki na mleku modyfikowanym. A jak tylko skończył 4 miesiąc to od razu marchewka i jabłko. Codziennie! No a ile waży córka? No to mówię jej, że Panna M waży 5700 g, popatrzyła na mnie ze zgrozą i wykrzyknęła – Przecież to karygodnie za mało, Kacperek to tyle ważył jak miał niecałe 2 miesiące! Widzi pani, to przez to, że jej pani nie karmi normalnie! Znużona mówię, że Panna M urodziła się malutka to i siłą rzeczy teraz też nie waży za dużo… – Oj, to wcześniak jest! – Nie, nie wcześniak, tylko malutkie dziecko – warczę i zaczynam żałować, że nie byłam niekulturalna na dzień dobry. – Oj to musiała pani się jakoś niewłaściwie prowadzić w ciąży bo to nie jest normalne, żeby dziecko takie małe się urodziło! A punktów to pewnie dostała malutko?… I tutaj mnie szlag jasny trafił, już miałam wygarnąć kobiecie, że punktów dostała 10, a to że jest malutka to nic złego, a jak ja się w ciąży prowadziłam to już zupełnie nie jest jej sprawa, ale zadzwonił jej telefon. Odebrała, posłuchała i wykrzyknęła, że już wracają. – Wie pani, muszę wracać z Kacperkiem, bo wróciła córka i chce go zabrać na zakupy. No, bardzo miło było panią poznać, ja się przeprowadziłam do córki, żeby jej pomóc przy Kacperku, więc pewnie się jeszcze nie raz i nie dwa spotkamy na spacerze! To jedziemy szybciutko, do zobaczenia! – i ruszyła. Nawet nie zdążyłam się odezwać już widziałam tylko jej plecy.
Rany… Skąd się tacy ludzie biorą? Tacy, którzy uważają, że tylko ich wizja świata jest jedynie słuszna i nie dopuszczają myśli, że ktoś może inaczej… Wracałam sobie spokojnie do domu, patrząc na tą moją Pannę M, która sobie spała smacznie i cieszyłam się, że tak mało ludzi spotykamy na spacerach. I wracałam z silnym postanowieniem, że nigdy więcej na spacer na tę ulicę!