sobota, 30 kwietnia 2011
Zygmunt
30 kwietnia 2011
Sypiam z Zygmuntem.
Pojawił się kilka dni temu i raczej nie zamierza zniknąć.
Kot toleruje jego obecność bez mrugnięcia okiem i krzywo na mnie patrzy kiedy sugeruję, że może by jednak Zygmunta się pozbyć.
Zygmunt spędza całe dnie i noce w naszej sypialni i chyba jest mu tam całkiem dobrze.
Nie wiem jakim cudem ale nauczyłam się zasypiać w jego cichej obecności…. Bo Zygmunt jest pająkiem i mieszka w rogu pod sufitem, tuż nad łóżkiem.
Toleruję Zygmunta dopóki tam siedzi, jak się spuści ;) to zginie.
czwartek, 28 kwietnia 2011
.
28 kwietnia 2011
Gdzie jest do ciężkiej cholery ten zapowiadany deszcz?!?!?!?!?
Miało padać i co? I dupa!
Ale nie o tym chciałam.
Mam azalię, taką małą, różowe kwiatki ma. I ta azalia dostana stała sobie od września roku ubiegłego w domu na parapecie, w zimie kwitła jak głupia, a Kot chciał z niej zrobić bonzaja. No ale się okazało, że azalie to nie lubią jak się je tnie, więc Kot się trochę nadąsał, że zabieram mu krzaczek, który mu dałam i w związku z tym on się nim juz zajmować nie będzie.
No i stała se ta azalia w doniczce na parapecie w kuchni, rosła jakimiś krzywymi pędzikami i coraz bardziej mnie wkurzała.
I karnie została wysłana do ogródka. W tym ogródku jak taka bida na łysym trawniczku se sterczała, aż przydybałam Psa jak ja obsikuje. Żal mi sie zrobiło niebogi i wczoraj powzięłam chytry plan uchronienia krzaczorka przed żrącym psim sikiem.
Zrobiłam jej osłonkę z takiej siatki do osłaniania drzewek przed zgryzaniem.
A że ona się chwiała i niestabilna była ta siatka to Kot wymyslił, że ją przymocujemy jakimiś takimi cienkimi drutami wbitymi w ziemię…. Z braku drutów przywlokłam z kuchni szpikulce do szaszłyków i trzymają dzielnie siatkę!
Matka potrzebą wynalazku….. Tfu, potrzeba matką wynalazku!
I tak o. Łeb mi pęka.
Gdzie jest do ciężkiej cholery ten zapowiadany deszcz?!?!?!?!?
Miało padać i co? I dupa!
Ale nie o tym chciałam.
Mam azalię, taką małą, różowe kwiatki ma. I ta azalia dostana stała sobie od września roku ubiegłego w domu na parapecie, w zimie kwitła jak głupia, a Kot chciał z niej zrobić bonzaja. No ale się okazało, że azalie to nie lubią jak się je tnie, więc Kot się trochę nadąsał, że zabieram mu krzaczek, który mu dałam i w związku z tym on się nim juz zajmować nie będzie.
No i stała se ta azalia w doniczce na parapecie w kuchni, rosła jakimiś krzywymi pędzikami i coraz bardziej mnie wkurzała.
I karnie została wysłana do ogródka. W tym ogródku jak taka bida na łysym trawniczku se sterczała, aż przydybałam Psa jak ja obsikuje. Żal mi sie zrobiło niebogi i wczoraj powzięłam chytry plan uchronienia krzaczorka przed żrącym psim sikiem.
Zrobiłam jej osłonkę z takiej siatki do osłaniania drzewek przed zgryzaniem.
A że ona się chwiała i niestabilna była ta siatka to Kot wymyslił, że ją przymocujemy jakimiś takimi cienkimi drutami wbitymi w ziemię…. Z braku drutów przywlokłam z kuchni szpikulce do szaszłyków i trzymają dzielnie siatkę!
Matka potrzebą wynalazku….. Tfu, potrzeba matką wynalazku!
I tak o. Łeb mi pęka.
niedziela, 24 kwietnia 2011
.
24 kwietnia 2011
…. a jak już wrócę do domu to najpierw wezmę prysznic, potem ułożę się na kanapie i poproszę o kawę….
i będę leżeć i pić kawę i nicniemusieć będę też….
…. naprawdę, niewiele mi do szczęści dziś trzeba – kanapa, kawa i święty spokój…..
…. a jak już wrócę do domu to najpierw wezmę prysznic, potem ułożę się na kanapie i poproszę o kawę….
i będę leżeć i pić kawę i nicniemusieć będę też….
…. naprawdę, niewiele mi do szczęści dziś trzeba – kanapa, kawa i święty spokój…..
piątek, 22 kwietnia 2011
w duchu świąt
22 kwietnia 2011
Umysł mam zaprzątnięty pierdyliardem świąteczno – wiosennych błahostek, odbieram telefony, porządkuję papiery, odbieram transfery i generalnie odwalam zwykłą dniówkę, ale myślami jestem poza pracą, łapię przez otwarte okno ciepłe promienia słońca i jednym uchem słucham radia… Wyłapałam tekst "rape me" wychrypiane jakimś zapitym głosem. I tak sobie pomyślałam, że nie dość, że trzeba być głupkiem prosząc się o gwałcenie to jeszcze trzeba o tym koszmarnie charcząc informować cały świat…. Sprawdzam kto to się tak produkuje bezsensownie i oczywiście Nirvana…. No przecież…..
No i tak o. Teraz mrucząc pod nosem "rape me", bo mnie się przyczepiło, wesołych świąt wszystkim życzę! A sobie deszczowych! O tak!
P.S. Choć nie, niekoniecznie niech będą deszczowe, bo znów sobie porę deszczową na łeb ściągnę. Niech se będą jakie będą, a życzenie do Zająca mam takie, żeby 7 maja to pogoda była cudna! Prrrrroszę! W zamian za to grzeczna będę obrzydliwie, bo półtora tygodnia na dyżurach spędzę robiąc projekty, więc jak tu grzeszyć?
wtorek, 19 kwietnia 2011
.
19 kwietnia 2011
Od kilku dni mam jakieś takie ponure odczucie, że mieszkam na terenie zalewowym….
Zalewa piwnicę piec.
Wczoraj zalał zlew kawałek kuchni, bo się cośtam w syfonie poprzesuwało.
Teraz nieufnie patrzę na ubikację, bo teraz byłaby chyba kolej na wybicie kibelka…. TFU, na psa urok….
Jeszcze trochę atrakcji i pewnie w końcu krew mnie zaleje….
Do tego w sypialni siedzi na suficie pająk. Siedzi i słyszę jak mlaszcze. A Kocur podły nie chce go usunąć. Powiedział, że ja obiecałam nie bać się małych pająków, a ten jest wyjątkowo mikry i mam przestać histeryzować…. Kiedy on jest DUŻY, ukrył gdzieś dwie nogi (pewnie szykuje się do skoku z odbicia) i w nocy pewnie wejdzie mi do buzi…. Na serio przymierzam się do spania na kanapie….
Ale jest też pewien plus. Mirabelka kwitnie :)
Od kilku dni mam jakieś takie ponure odczucie, że mieszkam na terenie zalewowym….
Zalewa piwnicę piec.
Wczoraj zalał zlew kawałek kuchni, bo się cośtam w syfonie poprzesuwało.
Teraz nieufnie patrzę na ubikację, bo teraz byłaby chyba kolej na wybicie kibelka…. TFU, na psa urok….
Jeszcze trochę atrakcji i pewnie w końcu krew mnie zaleje….
Do tego w sypialni siedzi na suficie pająk. Siedzi i słyszę jak mlaszcze. A Kocur podły nie chce go usunąć. Powiedział, że ja obiecałam nie bać się małych pająków, a ten jest wyjątkowo mikry i mam przestać histeryzować…. Kiedy on jest DUŻY, ukrył gdzieś dwie nogi (pewnie szykuje się do skoku z odbicia) i w nocy pewnie wejdzie mi do buzi…. Na serio przymierzam się do spania na kanapie….
Ale jest też pewien plus. Mirabelka kwitnie :)
piątek, 15 kwietnia 2011
.
15 kwietnia 2011
Wiosna przyszła tak?
Zawsze jak przychodzi to zmian mi się chce tak?
No to mam zmianę…. Poszłam podciąć końcówki do fryzjera, a mam krótkie włosy….
Są też pewne stałe elementy – z pieca nadal się leje….
Jadę w Tatry poszukać sensu tego wszystkiego. Wrócę niebawem. Tak mi się przynajmniej wydaje….
Wiosna przyszła tak?
Zawsze jak przychodzi to zmian mi się chce tak?
No to mam zmianę…. Poszłam podciąć końcówki do fryzjera, a mam krótkie włosy….
Są też pewne stałe elementy – z pieca nadal się leje….
Jadę w Tatry poszukać sensu tego wszystkiego. Wrócę niebawem. Tak mi się przynajmniej wydaje….
środa, 13 kwietnia 2011
Puk puk. Kto tam? FACHOWCY!
13 kwietnia 2011
dzień z serii "ja pierdolę".
Od samego rana do teraz, a końca nie widać….
Ale niusem dnia jest lejący się piec i fachowiec od owego.
Z pieca się lało. Jak się nie lało to nie było ogrzewania i ciepłej wody. Zalana piwnica czy ciepło w domu, wybór należy do Ciebie. Nie lubię zadowalać się półśrodkami, więc chytrze chciałam mieć suchą piwnicę i ciepło w chałupie.
Zawezwałam fachowca.
Przybył, pokręcił nosem, postukał w piec, pozaglądał, uszczelki przeczyścił, wymienił jakąś część i stwierdził, że się nie leje. Skasował mnie na 650 zł. Pojechał.
Dziś rano schodzi Kot do piwnicy i wysyła smsa "zalało podłogę". Faktycznie, zalana, z pieca się leje jako i przed wizytą fachowca.
Telefon do fachowca i czego to się dowiedziałam:
- w zasadzie to moja wina, bo ja ustawiam mu temperaturę tak, by woda była gorąca…. Mój mistrz ciętej riposty oniemiał i schował się na takie postawienie sprawy, bo zwyczajnie zbaraniałam ze słuchawką przy uchu. No bo może faktycznie ja głupia baba kocioł grzewczy do grzania wody wykorzystuję, a może powinnam do mrożenia mięsa lub podlewania ogródka….. Pan mi wytłumaczył, że jak ja mu temperaturę podkręcam to wtedy woda mu się zagotowuje i sie trzęsie i się rozszczelnia i kapie….. I wmawia mi menda, że to moja wina, bo ON WIDZIAŁ na jaką temperaturę było ustawione. Ja też widziałam, bo sama ustawiałam i było na wersję "ekonomiczną" tak w połowie skali, więc do "maksa" było mu daleko. Uprzejma i opanowana spytałam dlaczego zatem wczoraj mnie o tym nie poinformował, to powiedział, że myślał, że to jest oczywiste….
- to nadal moja wina, bo ja w domu to sobie czasem kaloryfer wyłączam…. Zbaraniałam po raz drugi. No bo wg fachowca to jak mam piec w trybie "zima" to mam mieć kaloryfery wszystkie włączone, a jak mi za ciepło, to mam regulować tylko takim ogólnym pokrętełkiem i wyłączyć ogrzewanie w całym domu. Na moje wysyczane stwierdzenie, że jak takim ogólnym pokrętełkiem mam zrobić tak, by w łazience mieć ciepło bardzo, a w sypialni wcale to sapnął tylko i powiedział, że to się tak nie da. Zbaraniałam po raz trzeci, bo to nie jest mój pierwszy kontakt z piecem gazowym i żaden takich wymagań nie miał, cobym se regulować kaloryfera pokrętłem nie mogła……
- a w ogóle to on teraz części nie ma, trzeba je sprowadzać z Włoch, to są koszty, poza tym on ma do mnie daleko, nie ma tyle czasu na jeżdżenie, więc on się poddaje i jeśli to obniżenie temperatury (która jest w normie, jest na poziomie eko) nie pomoże to on doradza wymianę pieca….
- fakturę wysyła pocztą.
Kurwa.
niedziela, 10 kwietnia 2011
.
10 kwietnia 2011
Bilans na dziś:
- jestem zmęczona
- jest mi zimno
- kaloryfery zostały wyłączone
- jest mi zimno
- z pieca się leje jakby jeszcze bardziej
- wieści napływają do mnie niedobre
- mam niewydepilowane nogi i mam brak chęci by to zmienić
- jak nie nabiorę chęci by to zmienić to mąż zmieni mnie… na łysiejszy model…
- jest mi zimno
… przykrości to zwierzęta stadne :(
Bilans na dziś:
- jestem zmęczona
- jest mi zimno
- kaloryfery zostały wyłączone
- jest mi zimno
- z pieca się leje jakby jeszcze bardziej
- wieści napływają do mnie niedobre
- mam niewydepilowane nogi i mam brak chęci by to zmienić
- jak nie nabiorę chęci by to zmienić to mąż zmieni mnie… na łysiejszy model…
- jest mi zimno
… przykrości to zwierzęta stadne :(
sobota, 9 kwietnia 2011
.../wielki biały Pies i mała czerwona Mrówka
…
9 kwietnia 2011
… czy ktoś mógłby poprosić krokusy tatrzańskie, żeby się wstrzymały z kwitnieniem i zrobiły to tak gdzieś w lipcu najwcześniej?
9 kwietnia 2011
Wczoraj wieczorem Pies przyniósł do domu w futrze Mrówkę.
I na ową Mrówkę nadepnął, a ona wzięła i go użarła. Pies skoczył na równe łapy, zatupał koło mrówki i schował się.
Zaintrygowani dziwnym zachowaniem Psa spostrzegliśmy owego "potfora" jak pokonywał nierówności wykładziny.
No i pokazuję Psu Mrówkę, palcem koło niej stukam, na co Pies bardzo nieufnie i z daleka podskakuje, macha ogonem i strzyże uszami, zezując na "potfora", który prawie mu łapę odgryzł.
Przypływ nieziemskiej odwagi u Psa objawił się tym, że doskoczył do Mrówki i ulokował swój nos w odległości około centymetra od "potfora", po czym odskoczył i schował kufę w swój śmierdzący kocyk, nerwowo trąc łeb łapami, jakby coś strząsał.
Akcje z doskokiem, wąchaniem i chowaniem głowy w kocyk powtórzył 2 razy po czym stracił zainteresowanie "potforem" i zaczął intensywnie wylizywać łapę z ran odniesionych w starciu z Mrówką….
Taki to dzielny wielki biały Pies.
A mała czerwona Mrówka została zabrana z wykładziny i wytrząśnięta za okno….
9 kwietnia 2011
… czy ktoś mógłby poprosić krokusy tatrzańskie, żeby się wstrzymały z kwitnieniem i zrobiły to tak gdzieś w lipcu najwcześniej?
9 kwietnia 2011
Wczoraj wieczorem Pies przyniósł do domu w futrze Mrówkę.
I na ową Mrówkę nadepnął, a ona wzięła i go użarła. Pies skoczył na równe łapy, zatupał koło mrówki i schował się.
Zaintrygowani dziwnym zachowaniem Psa spostrzegliśmy owego "potfora" jak pokonywał nierówności wykładziny.
No i pokazuję Psu Mrówkę, palcem koło niej stukam, na co Pies bardzo nieufnie i z daleka podskakuje, macha ogonem i strzyże uszami, zezując na "potfora", który prawie mu łapę odgryzł.
Przypływ nieziemskiej odwagi u Psa objawił się tym, że doskoczył do Mrówki i ulokował swój nos w odległości około centymetra od "potfora", po czym odskoczył i schował kufę w swój śmierdzący kocyk, nerwowo trąc łeb łapami, jakby coś strząsał.
Akcje z doskokiem, wąchaniem i chowaniem głowy w kocyk powtórzył 2 razy po czym stracił zainteresowanie "potforem" i zaczął intensywnie wylizywać łapę z ran odniesionych w starciu z Mrówką….
Taki to dzielny wielki biały Pies.
A mała czerwona Mrówka została zabrana z wykładziny i wytrząśnięta za okno….
piątek, 8 kwietnia 2011
… czarodziej dobrych snów…
8 kwietnia 2011
Nostalgicznie.
Wiatr wyje za oknem, pies posapuje z cicha przez sen, oboje czekamy na Kocura….
Owinięta w koc, z kubkiem aromatycznej herbaty, zwinięta w pachnący ciepłem i cynamonem kłębek, słucham muzyki. A w palcach ściskam ciepłą kulkę wosku z palącej się świecy…
Dźwieków, które przywołują wspomnienie chwil całkiem niedawnych jak i tych odległych. Dzięki którym pewne osoby, z którymi te dźwieki mi się kojarzą, znów są blisko. Znów można poczuć czyjś gorący oddech na szyi, usłyszeć wspólny śmiech, odbić się w ciepłym spojrzeniu lub poczuć delikatny dotyk palców….
israel kamakawiwo’ole – somewhere over the rainbow
http://hubert25.wrzuta.pl/audio/4qGS5Q1JtBP/israel_kamakawiwo_ole_-_somewhere_over_the_rainbow
Hanna Banaszak – Samba przed rozstaniem
http://dano2005.wrzuta.pl/audio/0WztNbTvO9O/hanna_banaszak_-_samba_przed_rozstaniem
Raz, Dwa, Trzy – Już
http://leonadam.wrzuta.pl/audio/aWdXCHS3HH2/raz_dwa_trzy_-_juz
Jamie Cullum – Don’t Stop The Music
http://peppe.wrzuta.pl/audio/1hCtOp8bcfZ/jamie_cullum_-_don_t_stop_the_music
Perfekt – Zamykam oczy widzę przestrzeń
http://smialy84.wrzuta.pl/audio/8jLvTS8q5Zh/perfekt_-_zamykam_oczy_widze_przestrzen
Counting Crows – Colorblind
http://maaartusia.wrzuta.pl/audio/7Zw3HnY1jvM/counting_crows_-_colorblind
Grzegorz Turnau – Znów wędrujemy
http://w680.wrzuta.pl/audio/67FjNSJj8Ux/grzegorz_turnau_-_znow_wedrujemy
Republika – Odchodząc
http://zabek72.wrzuta.pl/audio/a87ajLUwdmq/republika_odchodzac
Garou – Burning
http://killerqueen.wrzuta.pl/audio/9PCw02iqTOn/garou_-_burning
…. i cała masa innych rzeczy….
Może mało wyszukanie, może mało ambitnie, ale widać dziś mi tego trzeba… Miałam tyle rzeczy zrobić, a taplam się w przeszłości….
poniedziałek, 4 kwietnia 2011
.
4 kwietnia 2011
… właśnie wróciłam z lasu z wieczornych nasłuchów sów…
… pełen profesjonalizm – laptop i parasol, a wszystkie sowy miały nas głęboko w sowich dupkach i nawet jeśli któraś nas słyszała to pewnie nie chciało jej się wystawiać dzioba z dziupli… Co mnie nie dziwi, bo pogoda pod zdechłym Azorem….
No i tak o.
… w czwartek kolejne wyjście w teren…. mam nadzieję, że pogoda będzie łaskawsza, a sowy chętne do współpracy….
… wprawdzie na tego "gościa" szans nie było, ale jak dla mnie to faworyt wśród sów :D Wystarczy, że popatrzę na niego i od razu mi jakos weselej ;)
mój sowi faworyt
Share on twitterShare on emailShare on wykop
… właśnie wróciłam z lasu z wieczornych nasłuchów sów…
… pełen profesjonalizm – laptop i parasol, a wszystkie sowy miały nas głęboko w sowich dupkach i nawet jeśli któraś nas słyszała to pewnie nie chciało jej się wystawiać dzioba z dziupli… Co mnie nie dziwi, bo pogoda pod zdechłym Azorem….
No i tak o.
… w czwartek kolejne wyjście w teren…. mam nadzieję, że pogoda będzie łaskawsza, a sowy chętne do współpracy….
… wprawdzie na tego "gościa" szans nie było, ale jak dla mnie to faworyt wśród sów :D Wystarczy, że popatrzę na niego i od razu mi jakos weselej ;)
mój sowi faworyt
Share on twitterShare on emailShare on wykop
sobota, 2 kwietnia 2011
.
2 kwietnia 2011
Internet to złośliwe, głupie bydlę….
Co zachodzę na blogaska to w prawym górnym rogu na chwilkę wyskakują dwie reklamy guglowe. Dziś na ten przykład o drapakach dla kota i o superszybkim internecie. Dupki! Muszą mi przypominać, że mój Kot Łobuz nie chce ze mną mieszkać i jest na uchodźstwie w D.? Poza tym to nie trafili, Kot Łobuz ma w kociej dupce wszystkie drapaki, bo najlepsza jest i tak jarząbinka i dywan. Kanapa też się czasem nada, zwłaszcza jak jest szansa, że ktoś patrzy i trzeba się będzie szybko zwijać przed nadlatującym kapciem… Ach to kocie parcie na adrenalinę!
A internet w centrum dowodzenia na Łysej Górze jest taki, że jakby go nie było.
I naprawdę trzeba mi o tym co rusz przypominać….
A poza tym…. Postanowiłam się sklonować. Choć jeszcze zletka się waham, bo z tego co pamiętam to owca Dolly jakoś nędznie chyba skończyła. Ale jakby już to potrzebowałabym wersje siebie do:
1. do pracy
2. do prac ogródkowych
3. do pełnienia dyżurów
4. do bycia panią domu
5. do bycia żoną
6. do celów "reprezentacyjnych" – obiad u rodziców, herbatka u teściów, kawa z koleżanką i piwo z kolegą
7. egzemplarz zapasowy, jakby któreś z wcześniej wymienionych padły. Albo do razu dwa, trzymałabym je w chlewiku.
…. a ja….a ja porobiłabym sobie boskie NIC….
Internet to złośliwe, głupie bydlę….
Co zachodzę na blogaska to w prawym górnym rogu na chwilkę wyskakują dwie reklamy guglowe. Dziś na ten przykład o drapakach dla kota i o superszybkim internecie. Dupki! Muszą mi przypominać, że mój Kot Łobuz nie chce ze mną mieszkać i jest na uchodźstwie w D.? Poza tym to nie trafili, Kot Łobuz ma w kociej dupce wszystkie drapaki, bo najlepsza jest i tak jarząbinka i dywan. Kanapa też się czasem nada, zwłaszcza jak jest szansa, że ktoś patrzy i trzeba się będzie szybko zwijać przed nadlatującym kapciem… Ach to kocie parcie na adrenalinę!
A internet w centrum dowodzenia na Łysej Górze jest taki, że jakby go nie było.
I naprawdę trzeba mi o tym co rusz przypominać….
A poza tym…. Postanowiłam się sklonować. Choć jeszcze zletka się waham, bo z tego co pamiętam to owca Dolly jakoś nędznie chyba skończyła. Ale jakby już to potrzebowałabym wersje siebie do:
1. do pracy
2. do prac ogródkowych
3. do pełnienia dyżurów
4. do bycia panią domu
5. do bycia żoną
6. do celów "reprezentacyjnych" – obiad u rodziców, herbatka u teściów, kawa z koleżanką i piwo z kolegą
7. egzemplarz zapasowy, jakby któreś z wcześniej wymienionych padły. Albo do razu dwa, trzymałabym je w chlewiku.
…. a ja….a ja porobiłabym sobie boskie NIC….
Subskrybuj:
Posty (Atom)