niedziela, 8 listopada 2015

Czy to jest koniec?

Chyba tak. Koniec bloga. Bo nie mam na niego pomysłu. Bo jest milion rzeczy o których chciałabym napisać, ale nie napiszę, na pewno nie tutaj. Nie umiem go zlikwidować jednym klik „usuń blog”, bo to jednak ponad 5 lat. Moich pięciu lat. Raz gorszych, raz lepszych, ale moich. I czasem lubię sobie poczytać co mi łaziło po głowie te parę lat temu. Dlatego to miejsce będzie trwało. Pewnie do niego wrócę, choćby po to by nie przepadło.
Zastanawiam się co z fejsem. Póki co zostanie, może tam będę częściej niż tu?
Muszę się nad tym zastanowić. Może założę coś całkiem nowego, takiego, że nie będzie wiadomo, że ja to ja?
Zbyt dużo rzeczy do poukładania.
Do zobaczenia, gdzieś, kiedyś. Może tu, może gdzieś indziej.
P.S. I wcale nie jest wykluczone, że za tydzień się tu znów nie rozpanoszę, bo może to tylko listopadowy spadek formy?
P.S. P.S. Tylko czy Wy tu jeszcze będziecie?