środa, 29 lutego 2012

o tym, że jak nie świeci to źle, a jak świeci to też źle


29 lutego 2012
Łomatkoboskazobojętniejakiejparafii, ależem się zlenkła!
Bo wyszło słońce, zaświeciło w okna…. ALEŻ TE OKNA SĄ BRUDNE!!!!!!
Nie dość, że widać przez nie psie kupy, to jeszcze ten cały zimowy syf na nich osiadł.
I teraz nie wiem, myć czy od razu wymienić na nowe?
Dalej nie wiem co robić, do tego doszło jeszcze zmartwienie okienne, ja nie wiem….
Zaparzę herbatę. Herbata jest dobra na wszystko.

niedziela, 26 lutego 2012

… bo łez nie widać nocą…


26 lutego 2012
"Pytali wszyscy po co gdzie mnie nogi niosą"
"ruszyłam w obcą ziemię ruszyłam bezimiennie
żyłam tak codziennie i żyłam niezupełnie"
"Serce tak wywiozłam serce"
"więcej chciałam widzieć więcej a pustkę widzę wszędzie
każdy z nas ma tylko jeden dom"
"To samo niebo dla nas a ziemia nie ta sama"

To fragmenty piosenki zespołu Rzepczyno "Tylko jeden dom".
Tłuką mi się po głowie i bardzo odpowiadają akurat temu co od kilku dni zaprząta mi myśli. I zwija żołądek w twardą kuleczkę.
Tak bardzo bym chciała, żeby ktoś przyszedł i powiedział "Zrób tak i tak"… Bo tak bardzo nie wiem co robić :(

sobota, 25 lutego 2012

o tęsknocie w zasadzie


25 lutego 2012
Dziś rano jak wyjrzałam przez okno aż mnie cofnęło. Padał deszcz, zniknęła biała kołderka, za to w ogródku zakwitły psie kupy. Ot, proza poroztopowa.
Cały dzień kręcąc się po domu rzucałam ukradkowe spojrzenia przez okno a to kuchni a to sypialni, a tam za każdym moim ukradkiem śniegu było mniej, wody było więcej, świat bardziej szarzał i brzydział, a ja coraz bardziej czułam się szczęśliwsza. Potem spoglądałam na ptaki uwijające się przy karmniku – grubodzioby, które odganiały wróble, wróble, które próbowały coś dla siebie znaleźć jednocześnie nie prowokując grubodziobów, a małe zadziorne sikory bujały się radośnie na kulkach, maleńkimi pazurkami wczepione w zieloną siateczkę. Patrzyłam na tą ptasią krzątaninę jednocześnie myśląc o tym, że strasznie naśmieciły tym słonecznikiem, które wraz z kupami psa stanowią dowód jakiejś pokarmowej katastrofy. I uśmiechałam się delikatnie sama do siebie.
Teraz odgrodzona od świata roletami z morzem ciepłym i przytulnym wsłuchuję się w ulewę, która za nic ma ciszę nocną i z całych sił wali w blaszany dach. Dobrze, że nie śpię, bo obudziałby mnie, rozzłoszczona zadzwoniłabym na policję, ale który policjant pofatygowałby się z upomnieniem do niebios? A skoro nie śpię to ze spokojnym uśmiechem zasłuchana jestem w ten łomot milionów kropel. I cieszy mnie niezmiernie to pukanie. Bo mam wrażenie, że to sama Wiosna puka. Mam ochotę wdrapać się na strych i otworzyć Jej okienko dachowe, żeby weszła, ogrzała się i rozgościła na dobre. Bo przecież tak bardzo za Nią już tęsknię…

czwartek, 23 lutego 2012

o Niej


23 lutego 2012
No i stało się to co stać się musiało. Przecież wiedziałam od początku, że tak to się skończy. Że mój opór będzie być może silny i twardy, ale szalenie nieskuteczny. Że tak czy siak ulegnę.
Więc wylądowałyśmy razem w łóżku. Jest mi teraz w nim tak dobrze, że nawet tą notkę piszę otulona ciepłym kokonem poduszek. Tyle, że ta nasza łóżkowa bitwa całkowicie mnie rozbiła. A Ona? Ona teraz triumfuje. Ja mogę co najwyżej założyć na siebie majtki Triumpha… Tylko po co? Leżę całkiem bez sił i ochoty do dalszej walki, czując się jakby mnie pociąg potrącił podczas niewinnego spaceru po torowisku.
To chyba jednak prawda, że nie powinno ufać się nieznajomym. A tym bardziej wpuszczać do łóżka.
Pytasz jak ma na imię? No Choroba przecież….

niedziela, 19 lutego 2012

kiedy śpisz…


19 lutego 2012
… uwielbiam na Ciebie patrzeć. Jeszcze lekko zaspanymi oczami wpatruję się w Twoją twarz i próbuję oddychać szeptem, żeby nie zepsuć tego obrazka. Masz spokojną twarz, a długie rzęsy kładą się cieniem na Twoich policzkach. Och, jakie to niesprawiedliwe, że masz takie nieprzyzwoicie długie rzęsy. Po co Ci one, skoro i tak ich nie doceniasz? Ja dałabym dużo by mieć takie… Lekko uśmiechasz się przez sen, pewnie śni Ci się coś przyjemnego. Choć na wszelki wypadek wolę nie wiedzieć co, bo przecież to nie muszę być ja…
Przytulam policzek do Twojego nadgarstka, który wystaje spod poduszki i wciągam w nozdrza Twój zapach. Jego też uwielbiam. Niezakłócony żadnymi perfumami, żadnym kosmetykiem, ciepły, senny, tak dobrze znajomy. Wwąchuję się w niego, a pod policzkiem czuję Twój puls. Mocny i spokojny. Ciepła, gęsta krew przepływa w cieniutkich żyłach, oddzielają mnie od niej tylko dwie cienkie warstwy naszej skóry.
Uwielbiam takie chwile. Kiedy Ty śpisz, a ja mogę się bezkarnie na Ciebie gapić, wdychać Twój zapach i myślec tylko o rzeczach przyjemnych.

sobota, 18 lutego 2012

Fuck!


18 lutego 2012
Odwilż, kwa jej mać, śnieg zjeżdża z dachu, pies histeryzuje, a mnie pękają nadgarstki…
I to wcale, ale to wcale nie oznacza wiosny. Niestety….

piątek, 17 lutego 2012

morza szum…


17 lutego 2012
Zamykam oczy by przywołać widok oblodzonego falochronu błyszczącego w słońcu, staram się przypomnieś sobie odgłos szumu fal, a między palcami czuję ciepłą szorstkość bryłki bursztynu…..

sobota, 4 lutego 2012

Gdybym…


4 lutego 2012
… przyszła do Ciebie z policzkami zaróżowionymi od mrozu i bez słowa wtuliła nos w Twoją pierś, bo przecież wyżej nie sięgnę, Ty szeptałbyś mi do ucha te wszystkie banalne rzeczy. Że dobrze, że jestem. Że tęskniłeś. Że cudownie znowu jest mnie czuć pod palcami. Że moje włosy są miękkie jak żadne inne, a moja skóra pachnie jak żadna inna. Że chcesz, żebym została, a nie ukradkiem wymknęła się za godzinę, dwie, pięć. Że teraz trzeba mnie wyswobodzić z tych wszystkich kurtek, szalików i czapek. Że zaraz przekonasz mnie, że niepotrzebnie zwlekałam z przyjściem. Ze zaraz udowodnisz mi, że było warto… A ja wsłuchana w słowa, które ciepłym, wilgotnym oddechem omiatają mi ucho, pozwalałabym się wyswobadzać, pozwalałabym się przkonać, pozwalałabym sobie udowadniać, jednocześnie nie patrząc Ci w oczy. Żeby w Twoich nie zobaczyć, że kłamiesz. Byś Ty w moich nie ujrzał, że ani trochę Ci nie wierzę…

… czasem pewne rzeczy trzeba zapisać…

czwartek, 2 lutego 2012

podsłuchane


2 lutego 2012
P. wycina Pablusowi skołtunioną sierść pod kłapciatymi uszami. I przemawia do psa:
… ja wiem, że ty sobie tu nagromadziłeś takie wisiorki, które na pewno chronią cię od złego, ale trzeba to wyciąć. Ja naprawdę mam nadzieje, że razem z tym nie utnę ci jakiegoś kawałka… Jakbym ci przyciął skórke to od razu mów, dobrze?
…. takie frędzelki ci się tam porobiły, czekaj, wezmę inne nożyczki, dłuższe i szczerze mówić nie wiem jak ci to wyciąć, żeby ci nie obciąć kawałka ciała pieseczku…
… takie masz tam bloczki posklejane, zaraz ci je rozgrempluję i będziesz miał sierść jak szczeniaczek….
…. no teraz to wygląda dużo lepiej, wprawdzie ci będzie teraz wiało bardziej, ale będzie lepiej….
….nooo, to teraz sie obróć i drugie ucho…. tu masz nów kolego takie bloczki posklejane, ale mniej niz w tym pierwszym uchu….
…. nooo, dzielniutki pieseczek, ale jakbyś mi dał jeszcze dostęp do ucha…. dasz mi dostęp do ucha? …. hej, hej, hej, hej…. no, w tej chwili wydaje mi się, że masz ich o połowę mniej…. jeszcze jakby ci ten bloczek obciąć….. PABLO, siad, bo ci ucho utnę!
No teraz jest już elegancko, może nie jest jakoś fenomenalnie, ale już masz mniej tych kołtunków…

Przeżyli obaj.