piątek, 22 marca 2019

O tym, że cebula nie jest prezentem urodzinowym

Prezent urodzinowy dla babci Dziecię Chaosu zakupiło w Biedrze (mamo, kupimy babci pyszne i soczyste owoce i chlebek, bo po co jej jakaś głupia poduszka!). Prezent obejmował: bukiet różowych goździków, babka (w sensie ciasto takie) o smaku pomarańczowym, trzy pomarańcze, trzy mandarynki, trzy banany i czekoladki. Udało się jej wyperswadować worek cebuli, małą główkę sałaty i jednego ogórka.
Jest piątek, a my nadal tkwimy w tym samym punkcie co tydzień i dwa i trzy temu. Kurwa.
I jeszcze wiosna mi się spóźnia... Jak żyć, kochany pamiętniczku, no jak?

poniedziałek, 18 marca 2019

Wiosna coraz bliżej

Na permanentny wqrw składa sie kilka rzeczy, a wśród nich pierwsze skrzypce grają okres, fakt, że jest już dzisiaj 18 marca, a my jesteśmy w przeprowadzkowej dupie, nie mamy nadal kredytu i nie mamy już domu, a do tego robi się coraz cieplej. I tak, to też jest powodem głuchego warkotu, albowiem gdyż skręca mnie, żeby z kubkiem kawy wyjśc na taras i wypić sobie tą kawę wystawiając twarz do słońca, ale wiem, że jak wyjdę, to mnie skręci ale z żalu i boleści, że już nigdy nie będę miała tarasu i nie będę sobie mogła ot tak, bez kapci i niekompletnie ubrana na ów taras wyjśc i kawę sobie wypić.
Już jakoś czuję, że mam klaustrofobię mieszkaniową i zaczynam się wahać czy to aby dobry pomysł był. Ha, ha - teraz to ja się mogę powahać co najwyżej wieszając się na suchej gałęzi, kretynka jedna...
Ale wiosna coraz bliżej, bo zauważam u siebie syndrom wiosenno-letni. Jak wieczorem wchodzę do sypialni to uważnie lustruję okolice szafki nocnej. A jak rano wchodzę do łazienki to rozglądam się bacznie po podłodze i ścianach. No jak za czym? Przecież, że nie za wiosną ino za pajonkami. Na zimę instynkt mi zasypia i tego nie robię, a skoro mimowolnie zaczęłam, to znaczy się, że wiosna idzie i jest blisko. Instynktom się ufa. Pajonkom też, bo skurwysyny zawsze na wiosnę wyłażą niewiadomo skąd. Grunt to czujność. I kapeć odpowiedni.

piątek, 15 marca 2019

!


Chyba to wszystko na mnie źle działa. Jestem nerwowa, chaotyczna bardziej niż zwykle i nie podoba mi się to.
Wczoraj zrobiłam krzywdę mojej Toyocie i rozerwałam jej oponę. O krawężnik. Dziura na dwa palce... Holowanie do warsztatu, wymiana opon zimowych na letnie, porysowana felga... Okazało się, że nie mam koła zapasowego, tylko zestaw naprawczy, który przy takiej dziurze to se wsadzić mogę. Ale już wiem, że ubezpieczenia wszystkie mozliwe trzeba płacić, bo poszło sprawnie i szybko.
Niech tylko ta suka zima nie waży się wracać!
I zaczynam się martwić, bo kruca bomba mało casu.

wtorek, 12 marca 2019

O karze


Utylizacja starych pamiętników z czasów licealnych trwała w najlepsze, kiedy okazało się, że dwa z całej sterty są zabezpieczone, a jakże, kłódeczkami. Oczywiście po kluczykach ślad zaginął i można zapomnieć. Trzeba się włamać było. I udało się. Zabezpieczenie zhakowane, ale kosztem dwóch rozciętych palców. Nożyczkami rozciętych, co to służyły za łom. Nauczka na przyszłość, że nie wolno się nigdzie włamywać. Nawet do własnych pamiętników. 
Szał przeprowadzkowy się rozpędza. Och.