środa, 29 lipca 2020

O dorosłości z małym biustem w zielonej sukience


Dzisiaj odbiorę od krawcowej sukienkę. Lekką, zwiewną i mocno wydekoltowaną, eksponującą biust i domagającą się braku biustonosza.
Kupiłam ją pod wpływem impulsu no i tego, że była zielona. Przymierzając ją pomyślałam sobie, że dorosłość jest przereklamowana, w zasadzie trochę bez sensu, ale ma swoje kilka plusów nie do przecenienia.
Kiedyś, mając lat kilkanaście albo trochę później, będąc już na studiach, nie do pomyślenia dla mnie było wyjście bez stanika. Lubiąc siebie, akceptując to jaka jestem, w tyle głowy cały czas miałam przekonanie, że no z takim małym biustem to ja świata nie zawojuję. To nie był kompleks kalibru „szukam dobrego chirurga plastycznego”, nie spędzał snu z powiek, ale jednak gdzieś czaił się żal, że piersi nie są choć trochę większe.
A potem zaszłam w ciążę i potem karmiłam Pannę M, a mój biust był większy niż „normalnie”. Ale skończyłyśmy przygodę laktacyjną i wszystko wróciło do stanu sprzed ciąży.
Ale z kolejnymi latami w mojej głowie cały czas rosło w siłę przekonanie, że z moim małym biustem to nadal świata nie zwojujemy, ale w zasadzie to po co mi to? Biust może i mały, ale kształtny, przez pół roku będący jedynym źródłem pożywienia mojego małego Chaosu, jest mój. I jak się komuś nie podoba to to jest jego problem, nie mój. Nie jestem zupa pomidorową, nie wszyscy muszą mnie lubić.
I takie to są oczywiste oczywistości, ale jednak dopiero mając prawie 40 lat mam odwagę w wakacje biegać bez stanika, kupić sobie sukienkę wymagającą jego braku i mieć w rzyci to co sobie pomyślą inni. I to jest fajne, bo pewnie niektórym osobom kompleksy wcale z wiekiem nie mijają. Niefajne jest to, że potrzebowałam na to tak dużo czasu. Teraz najchętniej poczochrałabym siebie samą, tę dziewczynę sprzed 20 lat, po głowie i powiedziała jej, że zamiast łypać zazdrośnie na większe biusty koleżanek i garbić się, powinnam mieć to w dupie.
Dorosłość ma swoje plusy. Tylko muszę popracować nad nie garbieniem się, choć ono teraz wynika ze złej postawy, nie z chęci ukrycia jakiegoś wyimaginowanego „defektu”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz