Jadę poszukać sensu tego pleśnienia/pleśnięcia w Góry Opawskie.
Mam nadzieję, że tam jest lepiej. A jak nie…. A jak nie to się zakopię w łóżku w hotelowym pokoju z butelką wina i nowo nabytą książką o moim ulubionym Inkwizytorze Mordimerze. Taki mam oto chytry plan na łikend.
Bez sensu to wszystko, boćki sie gromadzą podejrzanie na łąkach, a pomidory na krzaczku pękają od nadmiaru wilgoci….
hmm…. a jak ja wcale nie spleśnieję tylko pęknę? No nic, pomyślę o tym jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz