6 lipca 2011
A czy wczoraj zarejestrował ktoś, że był dzień łapania za biust?!?! Ja
byłam w błogiej nieświadomości, całkiem niezainteresowana swym biustem, na
szczęście czujny Kot się zorientował wieczorem późnym i uczciliśmy ten dzień
godnie.
A co z dzisiaj? Dzisiaj za co łapiemy? Ja póki co za robotę…. Się łapię….
…. nawet wielbłąd czasem pije, a ja mam przerwę.
W szafce, na dolnej półce, tuż przy mojej lewej nodze stoi zapakowane pudełeczko ze śmietankowym ptasim mleczkiem Wedla. Stoi sobie i kusi, nęci, prowokuje. A ja próbuję dzielnie się mu opierać…. Żeby nie mysleć o łakociach zjadłam przed chwilką kanapkę z wędzonym łososiem. Ale średnio pomogło.
W nagrodę jak dziś go nie otworzę, zjem sobie kruche rureczki, które czekają na mnie w domu….
Oszukuję samą siebie, bo wiem, że jak otworzę to pudełko to po powrocie do domu i tak zjem rureczki….
Pffff, wiem, nie mam silnej woli. Ale jeszcze chwilkę się poopieram.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz