poniedziałek, 18 marca 2019

Wiosna coraz bliżej

Na permanentny wqrw składa sie kilka rzeczy, a wśród nich pierwsze skrzypce grają okres, fakt, że jest już dzisiaj 18 marca, a my jesteśmy w przeprowadzkowej dupie, nie mamy nadal kredytu i nie mamy już domu, a do tego robi się coraz cieplej. I tak, to też jest powodem głuchego warkotu, albowiem gdyż skręca mnie, żeby z kubkiem kawy wyjśc na taras i wypić sobie tą kawę wystawiając twarz do słońca, ale wiem, że jak wyjdę, to mnie skręci ale z żalu i boleści, że już nigdy nie będę miała tarasu i nie będę sobie mogła ot tak, bez kapci i niekompletnie ubrana na ów taras wyjśc i kawę sobie wypić.
Już jakoś czuję, że mam klaustrofobię mieszkaniową i zaczynam się wahać czy to aby dobry pomysł był. Ha, ha - teraz to ja się mogę powahać co najwyżej wieszając się na suchej gałęzi, kretynka jedna...
Ale wiosna coraz bliżej, bo zauważam u siebie syndrom wiosenno-letni. Jak wieczorem wchodzę do sypialni to uważnie lustruję okolice szafki nocnej. A jak rano wchodzę do łazienki to rozglądam się bacznie po podłodze i ścianach. No jak za czym? Przecież, że nie za wiosną ino za pajonkami. Na zimę instynkt mi zasypia i tego nie robię, a skoro mimowolnie zaczęłam, to znaczy się, że wiosna idzie i jest blisko. Instynktom się ufa. Pajonkom też, bo skurwysyny zawsze na wiosnę wyłażą niewiadomo skąd. Grunt to czujność. I kapeć odpowiedni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz