sobota, 4 sierpnia 2012

szalgbytojasnytrafił…


4 sierpnia 2012
Marzę, śnię, wizualizuję sobie, że nagle znikają wszyscy wokół. Nie ma P, nie ma psa, nie ma sąsiadów, a zwłaszcza małych sąsiadek ze swoim niesmiertelnym i wqrwiającym „a prosze pani…”… Nikt wokól nie kosi trawy, nikt nie warczy pilarką, kury sąsiada nie śmierdzą, a ptaszki nie drą dziobów.
Jestem ja, jest huśtawka, jest słonecznik. I święty spokój.
Koniec wizualizacji, teraz czysta rzeczywistość, bo oczywiście, że tak być nie może.
Dziś idziemy na wesele. Czy jest jeszcze ktoś kto nie wie, że ja NIENAWIDZĘ wesel? No. To już wszyscy wiedzą. I pewnie wszyscy się domyślają, że skoro nienawidzę, to niekoniecznie dziś idę tam ze śpiewem na ustach i lekkim, tanecznym krokiem.
Idę z morderczymi myślami, strzelając spod czarnej rzęsy mrocznym spojrzeniem, co to zabić by mogło, ale niestety na drugie mam Paulina, a nie Bazyliszek i generalnie nie jest mi wesoło.
I żeby mi było jeszcze mniej wesoło to wstaję rano, udaję się do łazienki i tak jakoś źle mi się patrzy… Odgarniam futro z oczu, zerkam w lustro, a tam jakaś obca szkarada na mnie zerka … jednym okiem! Patrzę, a to ja… A jedno oko mam dlatego, że drugiego nie mam, bo zniknęło pod opuchlizną… Nosz kurwa mać, nie dość, że wesele mnie czeka, tańce, srańce, to jeszcze nie mam oka. Będzie cudnie. Nawet nie będę mogła postrzelać wzrokiem mordercy, bo mi to zepsute oko psuje efekt…
Wyszło mi z dedukcji, że jakiś pieprzony komar, co to bzyczał dziś w nocy wziął i uciął mnie w powiekę. Gratuluję wyczucia czasu i miejsca, naprawdę. jak dziś dorwę jakiegoś komarzego pobratymca tego podelca to nie będzie miłosiernego pizgnięcia kapciem albo szmatka. o nie! Dziś będę delikatnie wyrywać mu po jednym skrzydełku, a potem po jednej nóżce. I będę mu sadystycznie powtarzać „no lataj!” „no biegaj!”… a na brak reakcji wydam osąd jak w kawale o musze, że po wyrwaniu skrzydełek i nóżek komar głuchnie… I nie zatłukę miłosiernie tego kaleki, zgniatając okaleczone truchełko palcami tylko zostawię, na słońcu, na parapecie, niech się męczy….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz