piątek, 12 sierpnia 2011

.

12 sierpnia 2011
Już w poniedziałek, gdzieś tak podskórnie czułam, że ten tydzień to dobry nie będzie.
Ale piątek przeszedł sam siebie i teraz zapomniałam jak się nazywam, oczy podtrzymuję łyżeczką do herbaty ….. tak, nie wypiłam dziś ani grama herbaty, smutne…. i zaraz się porzygam ze zmęczenia.
Machnęłam dziś ot tak trzy ogłoszenia przetargów. Od zera. Jedyne co mi wychodzi to stukanie w klawisze, bo od 12 godzin nic innego nie robię.
Jak mam na imię?
Przez to wszystko musieliśmy rocznicę ślubu przesunąć o dwa dni. Dziwne, jak do tej pory był czas na jakieś obchody raczej mnie to średnio obchodziło, a w tym roku mi żal, że spędzę ten dzień na dyżurze…..
Pomyśle o tym kiedyś indziej, dziś mnie myślenie zwyczajnie już boli. Jak wszystko. czuje się jaky mnie słoń najpierw przeleciał a potem odchodząc na mnie splunął i potem pogardliwie nadepnął. Nienajlepiej się czuję….
Ale mam nowe patki do munduru w torebce… Jutro się z tego ucieszę, dziś nie mam siły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz