18 sierpnia 2011
Pan Kot jest albo bardzo głupi albo bardzo dzielny. Albo jego odwaga zakrawa na głupotę. W każdym bądź razie wczoraj walczył w trawie z całym światem dwa metry od Pablusa, którego mimo wszystko panicznie się boi. Pablus chyba też się boi, bo zdziwiony obserwował Pana Kota i jego baraszki, a po dobrych kilku minutach przystąpił do prób zaprzyjaźniania się, w postaci podskakiwania na sztywnych łapach, machania ogonem i piszczenia. Tego jednak już było za dużo dla Pana Kota, który czmychnął pod stertę drewna. W sumie racja, pies, którego głowa jest większa niż cały kot, podskakujący i wydający dźwięki też by mnie przeraził.
Pies odszedł, Kot wrócił, sytuacja się powoli normuje.
Za to wczoraj poruszałam się kawałkiem autostrady A1. No ładna droga, nie powiem. Ale krótka i dość jednak daleko od domu, więc na przejażdżki raczej tam jeździć nie będę.
Za to dziś czeka mnie pakowanie nerwowe przed węgierskim łikendem. Podobno w Budapeszcie ma być ciepło, ponad 30 stopni. Umrę jak nic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz